Bardzo ważnym dziełem w twórczości Stevena Spielberga jest zrealizowane w 1987r. Imperium Słońca. Reżyser po raz pierwszy zmierzył się tu z tematyką drugiej wojny światowej, tworząc jednocześnie jedno ze swoich pierwszych dramatycznych filmów (przełomem był Kolor Purpury, nakręcony dwa lata wcześniej). Imperium Słońca to adaptacja autobiograficznej powieści Jamesa Grahama Ballarda. W 1941r., jako dziesięciolatek, mieszkał on w Szanghaju, gdzie jego bogaty ojciec robił interesy. Cudowne dzieciństwo brutalnie przerwało Jamesowi wkroczenie do Chin armii japońskiej, kiedy podczas ucieczki, w straszliwym tłumie, został rozdzielony z rodzicami. Odtąd rozpoczął zupełnie nowe życie - najpierw samotnie mieszkał w swoim opuszczonym domu, a potem w obozach z nieludzkimi warunkami. Niesamodzielny, wątły chłopak przechodzi wówczas szkołę dorosłości, znajdując wsparcie jedynie w ludziach cynicznych i wyrachowanych, co znacząco wpływa na jego późniejszą przemianę, stanowiącą zresztą oś całej historii. Historii pięknej, dopieszczonej wizualnie, trochę nostalgicznej, ale na szczęście pozbawionej sentymentalizmu, którego tak łatwo można było się dopuścić. Zasługa w tym porażająco sugestywnej kreacji młodego Christiana Bale`a oraz specyficznej powściągliwości narracyjnej i chłodnego nastroju, wykreowanym między innymi przez kompozytora muzyki - Johna Williamsa.
Również dla tego artysty Imperium Słońca stanowi bardzo istotny punkt jego kariery. I tu mamy bowiem do czynienia z przełomem - można powiedzieć, że to pierwsza dramatyczna, tak silnie emocjonalna kompozycja Williamsa. Wcześniej pisał przeważnie na potrzeby filmów rozrywkowych, dlatego w swoich partyturach kładł nacisk na bogactwo tematyczne, aranżacyjne, efektowność brzmieniową i rozmach. Doszedł w tym do niesamowitej perfekcji i wykształcił styl, który rozpozna dziś każdy miłośnik muzyki filmowej. Pisząc Imperium Słońca miał już za sobą takie dzieła, jak Gwiezdne Wojny, Poszukiwacze Zaginionej Arki, czy E.T., a więc słusznie zdobyte uznanie i status wybitnego ilustratora. Ale chyba dopiero od momentu pojawienia się w kinach ekranizacji powieści Ballarda, zaczęto w Williamsie dostrzegać także prawdziwego artystę. Myślę, że ta kompozycja otworzyła mu drogę do innych poważnych przedsięwzięć, i kto wie, może gdyby nie ona, nie znalibyśmy dziś Williamsa, jako twórcę wybitnej Listy Schindlera. Poza tym omawianą kompozycję wolno uznać jako swego rodzaju zapowiedź innych późniejszych dzieł artysty (i nie tylko tych dramatycznych) ponieważ słychać w niej rozwiązania stosowane później na przykład w Amistadzie, Home Alone, a nawet Wyznaniach Gejszy. Dla Williamsa Imperium Słońca jest zatem tym, czym dla Hansa Zimmera Dom Dusz.
Trzeba jednak pamiętać, że o ile Dom Dusz był nagłym zwrotem stylistycznym w twórczości słynnego Niemca, o tyle dzieło nadwornego kompozytora Spielberga wydaje się znacznie spokojniejszym wejściem w świat głębokich przeżyć, tragedii i dramatów. Wynika to oczywiście z odmiennej treści i wymowy obu filmów. W Imperium Słońca została ukazana wojna oczami dziecka, muzyka nie mogła więc wyrażać burzy uczuć, ani dostarczać bardzo dojrzałych emocji. Dla głównego bohatera liczyły się przede wszystkim samoloty, marzenia, a to co najstraszniejsze, nie było w jego świadomości tak oczywiste. Kompozytor wykazał się doskonałym zrozumieniem wizji reżysera, dzięki czemu film nie razi tanim sentymentalizmem, a wręcz przeciwnie, zmusza widza do skupienia i głębszego wejścia w psychikę i dramat Jamesa. Tu Williams po raz pierwszy sięgnął po bardziej wyrafinowane środki ekspresji, w doskonały sposób oddając dziecięcy świat marzeń i jednocześnie grozę wojny.
Płyta Warner Bros. Records zawierająca opisywaną kompozycję może być przykładem idealnego wydania muzyki filmowej. W niespełna pięćdziesięciu pięciu minutach zawarte jest wszystko, co słyszeliśmy w filmie, bardzo rozsądnie podzielone na trzynaście bogatych w treści, absolutnie nie nużących utworów. Album otwiera Suo Gan z wyrazistym tematem, śpiewanym przez delikatny, ale dźwięczny i mocny głos chłopięcy, któremu towarzyszą chór i organy. Już w pierwszej scenie filmu okazuje się, że temat występuje jako kościelna pieśń, w której partię solową śpiewa nasz główny bohater. Pieśń stanowi bardzo ważny element narracyjny obrazu, a wielu scenom nadaje niezwykle głębokiej wymowy. Na płycie stanowi swego rodzaju preludium, później pojawi się jeszcze w kilku różnych aranżacjach. W świat dziecięcych marzeń wejdziemy wraz z utworem Cadillac of the Skies, rozpoczynającym się od refleksyjnych współbrzmień sekcji dętej blaszanej i drewnianej, na których zostały oparte zwiewne frazy kwintetu smyczkowego. Brzmienie to mocno przywodzi na myśl nieśmiertelne E.T. z 1982r. Przygodowy klimat na moment przechodzi w nieco tajemniczy, a to za sprawą intrygujących melodii chóru chłopięcego, wspartych niepokojąco brzmiącymi smyczkami. Zaraz jednak wracamy do fantazyjnych, optymistycznych harmonii, pogłębianych przez dostojne kotły, kontrabasy i puzony. Lekkości dodają muzyce eteryczne motywy skrzypiec. Po tym radosnym wytrysku orkiestry symfonicznej, niespodziewanie, choć, pod względem formalnym, całkowicie logicznie, dźwięki nabierają zupełnie innego tonu - słyszymy diabolicznie wijące się skrzypce, przepełnione grozą współbrzmienia wiolonczel, kontrabasów oraz obojów i fletów, wreszcie tajemnicze organy, po których następują motywy chóru o nieco sakralnym charakterze.
Te dwa klimaty występują w Imperium Słońca na zmianę, a czasem nawet równocześnie, czego doskonałym przykładem niech będzie The Return to the City, gdzie słyszymy delikatną, pozytywkową melodię fortepianu na tle mrożącego krew w żyłach *tremolo kwintetu smyczkowego. Rozwiązanie często stosowane w muzyce do horrorów (np. Omen Goldsmitha). Również w tym utworze doświadczymy niespotykanego dotąd u Williamsa wyrafinowania w pracy motywicznej - jakby schowane, nie wybijające się na pierwszy plan motywy klarnetu, nadające całości wyjątkowej ekspresji i swoistej duszności brzmieniowej. Taki ciężar gatunkowy przynosi też na przykład mocno ilustracyjny, ale niepokojący nawet w oderwaniu od obrazu, Pheasant Hunt z ciężką otoczką brzmieniową, wykreowaną przez japoński flet *shakuhachi, *akcenty ksylofonu i tomów a także groźne, ?przyczajone? *smyczki. Ciekawostką może być fakt, że bardzo podobny efekty znajdziemy w niedawnych Wyznaniach Gejszy (np. The Rooftops of the Hanamachi). Żeby nie opisywać każdego utworu powiem jeszcze tylko o intrygującym No Road Home/Seeing The Bomb, w którym intymna melodia chóru wsparta rozłożonymi, pozytywkowymi akordami harfy, sprawia wrażenie, jakby płynęła na jakiejś strasznej łodzi. Tą łodzią są długie dźwięki wiolonczel i kontrabasów. Niesamowite!
Wróćmy na krótko do muzyki oddającej nieskażony złem świat dziecka. Warto bowiem wspomnieć o podobieństwach jej tematyki i aranżacji z Home Alone, stworzonym dwa lata później. Pod tym względem szczególnie zwraca uwagę chwytliwy Jim`s New Life, jednoznacznie kojarzący się z popularną bożonarodzeniową produkcją. Motoryczne lekkie rytmy smyczków i królewsko brzmiących instrumentów dętych blaszanych nadają utworowi tak optymistycznego nastroju, że słuchaczowi od razu odmalowuje się na twarzy uśmiech. Zupełnie jak w Home Alone, tyle że bez dzwoneczków. Muzyczną kwintesencją marzeń małego chłopca jest chyba Imaginary Air Battle, jak sama nazwa wskazuje, ilustrującym wyimaginowane przez Jimmy`iego powietrzne starcie. Williams nadał im niezwykłej sugestywności poprzez inteligentne połączenie chłopięcego chóru z ?szybującymi? frazami skrzypiec.
Muzyka do Imperium Słońca razem z innym dziełem Williamsa, Czarownicami z Eastwick, została nominowana do Oscara. Akademia wyróżniła jeszcze Krzyk Wolności George`a Fentona i Jonasa Gwangwa Nietykalnych Ennio Morricone oraz Ostatniego Cesarza David Byrne`a, Cong Su i Ryuichi Sakamoto - ten zwyciężył. Ze względu na wysoki poziom wszystkich nominowanych partytur, trudno mi orzec, która jest najznakomitsza. Jednak patrząc przez pryzmat roli muzyki w filmie, uważam, że Imperium Słońca wypada najlepiej.
Dlaczego zatem tylko cztery gwiazdki? Otóż chociaż omawiane dzieło prezentuje bardzo wysoki poziom techniczny oraz daje słuchaczowi wiele przeżyć, byłbym niesprawiedliwy stawiając je na równi z innymi ciekawszymi i jeszcze bardziej emocjonalnymi pracami kompozytora, takimi jak zeszłoroczne Wyznania Gejszy i Monachium, nie mówiąc już o Liście Schindlera. Lecz mimo to naprawdę z całego serca zachęcam do sięgnięcia po tę już trochę zapomnianą, a przecież niezwykle ważną kompozycję w twórczości Johna Williamsa. Recenzję napisał(a): Aleksander Dębicz (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
- Suo Gan - 2:19
- Cadillac of the Skies - 3:48
- Jim`s New Life - 2:33
- Lost in the Crowd - 5:39
- Imaginary Air Battle - 2:35
- The Return to the City - 7:45
- Liberation: Exsultate Justi - 1:46
- The Brtish Grenadiers - traditional - 2:25
- Toy Planes, Home and Hearth - z wykorzystaniem Mazurka Nr. 4 Op. 17 Fryderyka Chopina - 4:37
- The Streets of Shanghai - 5:11
- The Pheasant Hunt - 4:24
- No Road Home/Seeing The Bomb - 6:10
- Exsultate Justi - 4:59
Razem: 54:11 |
|