Z pewnością jakiś niewielki odsetek czytelników wszedł na tę stronę z myślą przeczytania recenzji muzyki z najnowszego Bonda, Casino Royale. Jednakże osobom zdziwionym pojawieniem się nazwiska Burta Bacharacha przy okładce płyty już wyjaśniam, że chodzi o ścieżkę dźwiękową ze zwariowanej komedii z 1967r. W tym czasie u szczytu panującej na świecie bondomanii, producenci z wytwórni Columbia również postanowili zarobić na nazwisku Jamesa Bonda, kręcąc komedię o jego przygodach, nawiązującą do powieści Iana Fleminga Casino Royale. Miała być ona parodią bondowskiej serii produkowanej przez duet Saltzman-Broccoli. Na planie udało się zgromadzić imponujący zbiór wielkich nazwisk kina: Davida Nivena, grającego Jamesa Bonda, Woody`ego Allena w roli młodego Jimmy`ego Bonda, Orsona Wellesa, Anjelicę Huston, Petera O`Toole, Jacqueline Bisset, Deborah Kerr, Williama Holdena, Johna Hustona, Jeana-Paula Belmondo, Petera Sellersa czy wreszcie pojawiających się we wcześniejszych i późniejszych Bondach kanonicznych Ursulę Andress, Caroline Munro i Vladka Sheybala. Trudno znaleźć drugi film z obsadą tak wręcz oślepiającą od blasku filmowych gwiazd. Ale, jak to się mówi, gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść - mimo, że scenariusz napisało dziesięć osób, a obraz wyreżyserowało pięć, powstał niemiłosierny gniot, film chaotyczny i nudny, którego nie da się oglądać bez uczucia irytacji.
Bardziej pozytywne odczucia niż obraz pozostawia sama muzyka, napisana przez Burta Bacharacha. Wybór producentów nie był zaskakujący - styl komponowania Amerykanina zdawał się idealnie pasować do Casino Royale. Poza tym słynny twórca piosenek miał już doświadczenie w ilustrowaniu komedii (Pogoń za lisem i Co nowego koteczku). Oczywiste było, jaką muzyką Bacharach zechce ów film oprawić. Otóż popularny zarówno w "lepszym świecie", jak i w demoludach twórca, stworzył muzykę reprezentującą nurt easy-listening, którego Amerykanin, obok Henry`ego Mancini, był w ówczesnym Hollywood głównym przedstawicielem.
Charakterystyczną cechą tej ilustracji jest eklektyczność. Bacharach sięga w niej po rozmaite gatunki i style muzyczne, nadając im bardzo lekkiego wyrazu. Bawi się zarówno orkiestrowym jazzem, twistem, ówczesną muzyką pop, eleganckim lounge music, bossa novą czy nawet szkocką orkiestrą z nieodzownymi dudami. Radosna to zabawa, a entuzjazm kompozytora zdaje się mocno udzielać słuchaczowi, choć nie w każdym utworze. Bacharach w kilku kawałkach balansuje na granicy kiczu, a momentami ją nawet przekracza. Irytują szczególnie prześmiewcze, saksofonowe kompozycje, jakby żywcem wyjęte z Benny Hilla. W tej kolorowej układance na zdecydowanie ponadprzeciętny poziom wybijają się dwa rodzaje utworów. Pierwszy to orkiestrowe kompozycje, wykonywane przez renomowanych instrumentalistów z grupy Herba Alperta and The Tijuana Brass, zawierające popularny do dziś, łatwo rozpoznawalny temat przewodni Casino Royale, który, dodajmy, blisko trzydzieści lat później został użyty w głupkowatych komediach o przygodach Austina Powersa. Drugim typem są piosenki, a właściwie tylko jedna - The Look of Love - będąca moim zdaniem najlepszym utworem płyty. Naprawdę wyjątkowo smakowita i stylowa i na dodatek znakomicie zaśpiewana przez Dusty Springfield. Dziś The Look Of Love należy do bardzo znanych evergreenów, został nagrany w wielu wersjach przez artystów z całego świata. Jest znany także w naszym kraju. Setki, a może nawet i więcej razy, był puszczany w publicznym radiu, zarówno w minionej, jak i obecnej epoce. Lecz chyba niezbyt wiele osób, które się z nim zetknęły, kojarzy go akurat z komedią Casino Royale. Trzeba powiedzieć, że to jedna z najlepszych piosenek duetu Burt Bacharach-Hal David, pokazująca jak duży potencjał drzemał w tym tandemie.
I właśnie głównie ze względu na przedstawione wyżej dwa elementy warto sięgnąć po Casino Royale, choć wydaje mi się, że grupa docelowa tej muzyki będzie dziś niewielka. Jest to bowiem muzyka głównie dla słuchaczy tęskniącymi za latami 60. - kolorytem, nieskrępowaną swobodą i radością tej epoki. Cechy te zostały uchwycone w wielu ilustracjach filmowych, głównie komediowych ilustracjach Henry`ego Mancini`ego, Quincy Jonesa, Dominica Frontiere czy właśnie Burta Bacharacha i są świetną pamiątką z tego okresu. Spontaniczność kompozycji Bacharacha sprawiła, że bardzo dobrze sprawdziła się ona w tej zwariowanej komedii. Muzyka wagi super-lekkiej, o wybitnie rozrywkowym charakterze. Momentami dość mocno trąci banalnością, dlatego stanowczo odradzam zabieranie się za nią tym, którzy szukają czegoś więcej, niż rozbawiania i rozluźniania. Recenzję napisał(a): Damian Sołtysik (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. Herb Alpert and the Tijuana Brass - Casino Royale Theme (Main Title) - 02:34
2. Dusty Springfield - The Look of Love - 04:00
3. Money Penny Goes for Broke - 02:30
4. Le Chiffre`s Torture of Mind - 02:08
5. Home James, Don`t Spare the Horses - 01:28
6. Sir James` Trip to Find Mata - 03:46
7. The Look of Love (Instrumental) - 02:40
8. Hi There Miss Goodthighs - 01:12
9. Little French Boy - 02:22
10. Flying Saucer - First Stop Berlin - 02:52
11. The Venerable Sir James Bond - 02:50
12. Dream on James, You`re Winning - 01:15
13. The Big Cowboys and Indians Fight at Casino Royale ; Casino Royale Theme (Reprise) - 04:50
Razem:34:27 |
|