Piraci z Karaibów: Na Krańcu Świata (Pirates Of The Caribbean: At Worlds End)27 Maj 2007, 23:46 | |
Kompozytor: Hans Zimmer
Orkiestracje: Walt Fowler, Elizabeth Finch, Ken Kugler, Suzette Moriarty, Steve Bartek Dyrygenci: Blake Neely, Nick Glennie-Smith
Rok wydania: 2007 Wydawca: Walt Disney Records
|
| | Piraci z Karaibów produkcji Jerry`ego Bruckheimera potwierdzają, że kolejne części rozrywkowych blockbusterów kręcone są nie z pobudek artystycznych, lecz jedynie z chęci zysku. Wiadomo - ludzie zawsze pójdą na *sequele komercyjnych hitów, nawet jeśli nie dorastają one do pięt ich filmowym pierwowzorom. O ile pierwsi Piraci... byli atrakcyjną, świeżą rozrywką, o tyle kolejni okazali się już nudnymi kontynuacjami, nakręconymi ewidentnie na siłę. Twórcy wyszli z założenia, że nie warto zastanawiać się nad ciekawym scenariuszem, wystarczy stworzyć film dłuższy i głośniejszy. Najdłuższa, najgłośniejsza, a mimo to najnudniejsza jest ostatnia, trzecia część, Piraci z Karaibów: Na Krańcu Świata, która niedawno weszła na ekrany kin.
Fabuła tego obrazu w ogóle nie trzyma się kupy, pełno w niej nielogiczności i bezsensownych sytuacji. Miała ją zrekompensować efektowna realizacja, ale niestety znów okazało się, że nawet najdoskonalsza technika nie przysłoni nieudolności scenariusza. Piratów z Karaibów 3 ogląda się jak grę komputerową, w dodatku niezbyt emocjonującą. Setki bitew i pojedynków zwyczajnie nużą i - co więcej - męczą. Z głośników dochodzi nieustanny hałas strzałów, okrzyków i przelewanej wody a także - niestety - hałas muzyczny.
Muzyka Hansa Zimmera jest jednym z najbardziej irytujących elementów filmu Gore`a Verbinskiego. Poziom hollywoodzkiego i - nie zawaham się powiedzieć - obleśnego patosu, jaki z niej bije trudno wytrzymać. Mechaniczna orkiestra, sztucznie podrasowana komputerowo, zalewa widza masywnymi, kiczowatymi tematami w stylu *Media Ventures. W muzyce Zimmera słychać dużo tandetnych połączeń harmonicznych, typowych dla disco-polo (np. w utworze Up Is Down). Brzmieniowy huk jest czasem nie do zniesienia - bardzo często pojawiają się infantylne melodie potężnych *waltorni, wsparte dudniącymi smyczkami (efekt ingerencji komputerowej), nie mówiąc już o groteskowym chórze. Wszystko to sprawia, że film miejscami wydaje się żałosny i żadne tłumaczenie o jego rozrywkowej konwencji nie pomaga - podobnie źle wpłynęła muzyka tego samego kompozytora na Kod Da Vinci Rona Howarda. Być może za taki efekt należy winić producenta i reżysera, wymuszających pewne rozwiązania. Być może...
Zdecydowanie ciekawsze i wywołujące emocje są fragmenty silnie nacechowane pirackim klimatem, a więc te o zawadiackim, trochę zabawnym charakterze. Przykładem miłe dla ucha Brethren Court z dowcipnym akompaniamentem wiolonczeli i kontrabasów, czy początek Up Is Down od razu kojarzącym się z morską przygodą, a nawet fragmenty hałaśliwego Singapore. Niestety w najnowszej kompozycji Zimmera dominują prymitywne tendencje Media Ventures, niejednokrotnie chytrze ukryte, np. pod pseudo-liturgiczną płachtą harmoniczną (I Don`t Think Now Is The Best Time).
Oczywiście Piraci z Karaibów: Na Krańcu Świata będą miały swoich zagorzałych miłośników, dlatego fanom Zimmerowskiej muzyki akcji nie radzę sugerować się powyższą opinią. Na własną odpowiedzialność. Recenzję napisał(a): Aleksander Dębicz (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. Hoist The Colours - 01:31
2. Singapore - 03:40
3. At Wit`s End - 08:05
4. Multiple Jacks - 03:51
5. Up Is Down - 02:42
6. I See Dead People In Boats - 07:09
7. The Brethren Court - 02:21
8. Parlay - 02:10
9. Calypso - 03:02
10. What Shall We Die For - 02:02
11. I Don`t Think Now Is The Best Time - 10:45
12. One Day - 04:01
13. Drink Up Me Hearties - 04:31
Razem: 55:50 |
|
|
|