Żegnaj laleczko
Gatunek kina noir lata swej świetności przeżywał w latach 40-tych i 50-tych, gdy powstało wiele klasycznych już adaptacji prozy Raymonda Chandlera, Dashiela Hammetta a także Jamesa M.Caina. Swój sukces zawdzięczały znakomitym scenariuszom, charakterystycznej dla gatunku estetyce i wizji plastycznej a może przede wszystkim bardzo mocnemu aktorstwu - szczególne zasługi ma tu Humphrey Bogart, który znakomitymi rolami w Sokole maltańskim, Wielkim śnie czy Mrocznym przejściu wykreował się na największą gwiazdę gatunku. Czarny kryminał zniknął z ekranów kin na wiele lat, a kilkukrotne próby reanimacji gatunku spełzały na niczym. Dopiero w 1974r sukces Chinatown Romana Polańskiego skłonił hollywoodzkich producentów do śmielszego finansowania projektów spod znaku ?seks i przemoc?. Jedną z najważniejszych produkcji powstałych na fali sukcesu dzieła Polańskiego była trzecia kinowa adaptacja najsłynniejszej powieści Raymonda Chandlera Żegnaj laleczko z Robertem Mitchumem w roli cynicznego detektywa Philipa Marlowe. Być może całościowo ta adaptacja nie dorównuje tym klasycznym, ale pozostała po niej kreacja Mitchuma, który został okrzyknięty przez wielu krytyków filmowych jak i widzów ?prawdziwym? Marlowem, odbierając ten tytuł Bogartowi. Miana klasyka dorobiła się ilustracja muzyczna Davida Shire. Niestety klasyk ten przez lata został trochę zapomniany, warto więc w tym miejscu przybliżyć kompozycję amerykańskiego artysty.
Nie można powiedzieć, aby wybitne dzieło Polańskiego wywarło wielki wpływ na twórców Żegnaj laleczko, choć na plan ściągnięto m.in. Johna Alonzo, który wyczarował niezapomniane, skąpane w złocie i żółci kadry do Chinatown. Nie znać też wyraźnych inspiracji popularną ilustracją Jerry`ego Goldsmitha z filmu Polańskiego, choć osoba niezaznajomiona w realiach Silver Age stwierdziłaby, iż Shire bez wątpienia papugował swego starszego kolegę po fachu. Podobieństwa są, jeśli chodzi o zastosowanie bardzo mocnej, wyrazistej tematyki w ilustracji filmu noir a także wyraźne ograniczenie aparatu wykonawczego z centralnymi punktami w postaci jazzowych instrumentów. Lecz akurat owe hojne używanie tematyki jak i rezygnacja z wielkoorkiestrowego brzmienia była typowa dla Srebrnej Ery. W obu dziełach brak tej kunsztownej formy, intensywności, brutalności klasycznych ilustracji noir - różnicę widać szczególnie po porównaniu dzieł Shire i Goldsmitha z On The Waterfront Leonarda Bernsteina. Równie solidarnie obaj panowie pokusili się o skromne wplecenie w muzykę dramatyczną technik awangardowych, które na początku lat 70-tych amerykańscy twórcy życzyli sobie coraz częściej słyszeć w swoich filmach.
Ilustracja Żegnaj laleczko była więc eksponentem trendów panujących w ówczesnej Hollywoodzkiej muzyce filmowej i pozbawionym nowatorstwa dziełem, które moim zdaniem nie wniosło zbyt wiele do konwencji gatunkowej. Z pewnością amerykański kompozytor sprawił wówczas zawód niektórym krytykom muzycznym oczekującym kolejnego odświeżającego muzycznego powiewu ze strony twórcy, który wywołał rok wcześniej sporą burzę w środowisku swoimi ilustracjami Rozmowy i Długiego postoju na Park Avenue. Na pewno Amerykanina ograniczyły realia czasowe filmu - nie odważył się na szerokie użycie nowoczesnego instrumentarium w obrazie osadzonym w latach 40-tych. Trzy lata później mógł już sobie na to pozwolić wybitny awangardzista Jerry Fielding w uwspółcześnionej adaptacji Wielkiego snu Chandlera (również z Mitchumem w roli Marlowe`a). Co więc uczyniło kompozycję Davida Shire klasykiem? Zadecydowała o tym odbijająca się w ilustracji Żegnaj laleczko wszechstronność, talent dramatyczny i melodystyczny amerykańskiego artysty.
Podobnie jak najważniejsze ilustracje noir lat 70-tych i 80-tych, czyli Chinatown, Hammett i Body Heat *score Davida Shire otrzymał charakterystyczną muzyczną wizytówkę w postaci świetnego tematu głównego. Jest nim swingowy temat Marlowe`a wykonywany przez puzon z tłumikiem, który nadaje melodii gorzkiej nostalgii. Nabiera on subtelnego, erotycznego posmaku za sprawą saksofonu prowadzącego melodię w kolejnym powtórzeniu. Co ciekawe, Shire miał nie lada problem z ową melodią. Otóż w pierwotnej wersji producentom filmu zbyt mocno skojarzyła się ona z
Jamesem Bondem, w związku z czym artysta musiał ją za własne pieniądze przearanżować i ponownie nagrać. Warto zwrócić uwagę na dwa nazwiska solistów wykonujących partie instrumentalne w tym temacie jak i na całym albumie - Dick Nash i Ronny Lang. Drugi z nich to jeden z najlepszych saksofonistów sesyjnych w Hollywood, który etatowo współpracował z Johnem Barry`m, m.in. przy Specjaliście, Hammett`cie czy Żarze ciała. Melodii Marlowe`a jakością dorównuje temat liryczny score`u napisany dla filmowej femme fatale, której kompozytor nadał sporo urzekającego czaru i klasy. Oba tematy zostały świetnie wkomponowane w ilustrację dramatyczną. Farewell My Lovely potwierdza duże umiejętności narracyjne Davida Shire, który w intrygujący sposób przenosi słuchacza w ekranowy świat pełen tajemniczości, specyficznego humoru, erotyzmu i zbrodni.
Wspomniałem, iż w ilustracji Amerykanina brakuje tej brutalności, gwałtowności klasycznych symfonicznych ilustracji noir, która powróciła we współczesnych kompozycjach z filmów Tajemnice Los Angeles i Czarna Dalia. Stawia on zarówno na umiarkowanie szybkie, regularne rytmy i urywane dźwięki przystrajając je w nieco militarystyczne aranżacje jak i jazzującą muzykę akcji w zdecydowanie luźniejszej atmosferze. Niemal od zawsze cechą charakterystyczną action-score`u Davida Shire była świetna słuchalność przy zachowaniu dynamiki i realizmu psychologicznego, niezależnie od tego czy stosował on serialistyczne techniki komponowania czy też korzystał z bardziej oklepanych metod. Mniej przystępny w Żegnaj laleczko jest materiał suspense, wykorzystujący jazgoczące, smyczkowe *dysonanse, wspierane zarówno regularnymi jak i arytmicznymi wejściami metalicznej i etnicznej perkusji. Shire nawiązuje w ten sposób do lokacji filmu, przy okazji nadając swej muzyce nieco obłędnej, ciężkiej atmosfery.
Ocena: (4.5/5)
Małpia intryga
Szef wytwórni Film *Score Monthly Lukas Kendall stara się zarówno przywracać fanom muzyki filmowej cenne i klasyczne dzieła z odległej przeszłości jak i popularyzować kompozycje znacznie mniej znane acz warte poznania, łącząc je ze sobą na jednym wydaniu płytowym, dzięki czemu mają szansę trafić do szerszego audytorium, gdyż wydane samodzielnie z pewnością nie zostałyby odkryte przez zbyt wielką ilość miłośników muzyki filmowej. Jednym z takich licznych przypadków jest ten album, na którym obok ilustracji Żegnaj laleczko zamieszczono score z zupełnie niszowej produkcji Małpia intryga stworzonej przez George`a Romero, znanego miłośnikom kina przede wszystkim jako twórca serii wycelowanych w konsumpcyjny styl życia horrorów o żywych trupach. Romero w swoim horrorze z 1988r poruszył tematykę zjawisk paranormalnych, a konkretnie kontaktów telepatycznych między sparaliżowanym człowiekiem a małpą kapucynką z przeszczepionymi fragmentami ludzkiego mózgu (!!!).
Po przeczytaniu streszczenia absurdalnej fabuły filmu i kilku mało pochlebnych opiniach w środowisku na temat muzyki Davida Shire oczekiwałem niestrawnej szmiry, która posłużyła Lukasowi Kendallowi jako albumowa zapchajdziura. Jednak po przesłuchaniu tego score`u wiem, że David Shire to profesjonalista, który nawet do mało prestiżowego projektu podchodzi z pełnym zaangażowaniem, nie odwalając pańszczyzny. Małpia intryga nie zaskakuje zaproponowaną przez kompozytora stylistyką, bo zastosowanie rozbudowanego instrumentarium perkusyjnego (w tym przypadku kilka rodzajów afrykańskiej marimby) w filmie o małpach to nic nowego. Jednakże rezultat pracy artysty i zatrudnieni perkusiści z kanadyjskiej grupy Nexus sprawili, iż kompozycje Davida Shire brzmią frapująco a przede wszystkim wywołują w słuchaczu uczucie napięcia i niepokoju, wymagane w każdej ilustracji horroru. Co ważne Amerykanin osiąga swój efekt w sposób nie przynoszący słuchaczowi frustracji często towarzyszącej obcowaniu ze horrorowymi kompozycjami. Amerykanina w scenariuszu filmu urzekł szczególnie wątek metamorfozy łagodnej małpki w maszynę do zabijania oraz tajemnica niezwykłej nici łączącej ją z postacią sparaliżowanego naukowca, którego wrogów stara się owa małpa unicestwić. Rolę narratora Shire powierzył fleciście, który za pomocą pokręconych, rozwlekłych fraz buduje hipnotyczną atmosferę. Potęguje ją jeszcze transowe wybijanie rytmów przez bębny poprzedzające złowieszcze wejścia sekcji dętej - zdaje się w nich realizować dyspozycja zabijania, telepatycznie przekazana kapucynce przez naukowca. Prymitywną, małpią siłę artysta wykreował za pomocą nagłych, arytmicznych wyładowań etnicznej perkusji wspieranych ostrymi cięciami egzotycznego fletu i smyczkami. Korzysta więc po części z rozwiązania zastosowanego przez siebie już wcześniej m.in. w Żegnaj laleczko, jednakże swoją konstrukcją muzyka suspense zdecydowanie bardziej przypomina ilustrację Pino Donaggio z horroru Nie oglądaj się teraz - napięcie stopniowane jest w niemal identyczny sposób, mnożą się kulminacje i crescenda. Innym razem muzyka Davida Shire zaskakująco przypomina kosmiczne marsze Johna Barry`ego z Bondów, poprzez zastosowanie trwającego przez cały utwór crescenda dętych blaszanych wspartych niskimi akordami fortepianu. Amerykański kompozytor oferuje też słuchaczowi składnik, który zawsze był bardzo mocnym elementem w jego ilustracjach filmowych, a mianowicie tematy liryczne. To bardzo solidne tematy, lecz w niektórych wariacjach wyraźnie brakuje im autentyczności emocjonalnej, prezentują za to typowo hollywoodzką słodycz i kiczowatość. Uzupełnieniem ilustracji Amerykanina są *akcenty komiczne - wzorem Jerry`ego Goldsmitha w ilustracji Linka, Shire posługuje się epizodycznie mickey-mousingiem i syntezatorami imitującymi katarynkę.
Ocena: (3.5/5)
Wydawałoby się, że zamieszczone na płycie przez Lukasa Kendalla ilustracje tak odmiennych od siebie filmów łączy wyłącznie nazwisko kompozytora i jest to mało trafione połączenie. Tymczasem w obu przypadkach mamy do czynienia z muzyką dosyć przystępną w odbiorze, bazującą na zbliżonych rozwiązaniach technicznych a zarazem prezentującą szeroki wachlarz umiejętności kompozytorskich Davida Shire. Gwoździem programu jest ilustracja Żegnaj laleczko i to ze względu na nią warto sięgnąć po niniejszy krążek. Chwaląc Amerykanina nie uznałbym jednak jego score`u za arcydzieło, ze względu na znikome nowatorstwo tej kompozycji. Na stosunkowo wysoką ocenę dzieło Shire zasłużyło sobie przede wszystkim świetną tematyką, złożonością muzyki dramatycznej i mnogością zastosowanych w niej patentów a także bardzo sensownym doborem i prezentacją utworów na albumie. Farewell My Lovely/Monkey Shines to jedna z płyt po które osoby chcące zapoznać się z twórczością Davida Shire powinny sięgnąć w pierwszej kolejności.
Ocena całości na albumie: (4/5) *aria Recenzję napisał(a): Damian Sołtysik (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
Farewell My Lovely:
1. Main Title (Marlowe`s Theme) - 02:27
2. Velma/Chinese Pool Hall/To the Mansion - 02:55
3. Mrs. Grayle`s Theme - 02:24
4. Amthor`s Place - 02:14
5. To Mrs. Florian`s/Car-nal Knowledge/I Am Curious - 02:16
6. Mrs. Florian Takes the Full Count - 01:53
7. Marlowe`s Trip - 03:08
8. Convalescence Montage - 02:45
9. Take Me to Your Lido - 03:25
10. Three Mile Limited - 03:49
11. Moose Finds His Velma - 02:23
12. End Title (Marlowe`s Theme) - 02:53
Monkey Shines:
13. Main Title (Allan`s Theme) - 03:35
14. Enter Melanie/Enter Ella - 03:53
15. Death of a Parakeet - 02:26
16. The Lab (Geoffrey`s Theme)/Double Vision 1 - 03:00
17. That S.O.B./Double Vision 2 - 03:05
18. Campground Consummation - 02:25
19. Mind Games - 02:39
20. Asocial Climbing - 03:33
21. Geoffrey`s Final Trip - 02:28
22. Agon: Man Versus Monkey/Double Vision Ultimo - 03:52
23. The Reascent of Man - 05:55
24. End Title (Ella`s Theme) - 02:56
Razem: 72:19 |
|