Czym jest adaptacja filmowa, która w żaden sposób nie interpretuje literackiego pierwowzoru, a ogranicza się wyłącznie do wiernego przeniesienia słów na język filmowy? Moim zdaniem tylko skokiem na kasę. Takich artystycznie bezwartościowych ekranizacji powstaje ostatnio mnóstwo, czego najlepszym przykładem może być seria filmów o Harrym Potterze. Ale ponieważ sprzedają się one świetnie, będzie ich jeszcze więcej. Duża część ludzi woli przecież pójść do kina, niż wysilić umysł lekturą książki, albo inaczej - wielu czytelników popularnej powieści chętnie skonfrontuje swoją wizję z wizją reżysera. Nie wiem jak było w przypadku Zielonej Mili, ale w każdym razie prezentuje ona niestety ten sam, przeciętny poziom niektórych współczesnych adaptacji.
Zielona Mila Franka Darabonta jest już jego drugą ekranizacją prozy Stephena Kinga. Pierwszą byli znakomici Skazani na Shawshank, świetnie odebrani przez krytykę i publiczność. Zapewne sukces filmu skłonił reżysera do zajęcia się drugą książką Kinga o tej samej - więziennej - tematyce. Zaangażował więc sprawdzoną ekipę i doborowych aktorów, m.in. Toma Hanksa i Jamesa Cromwella. Niestety efekt wyszedł nieporównywalnie gorszy. Być może wynikało to z tego, że o ile Skazani na Shawshank są opowiadaniem, wymagającym od scenarzystów większej pracy adaptacyjnej, o tyle Zielona Mila jest powieścią, będącą właściwie gotowym scenariuszem. A takie bardzo często, zwłaszcza w Hollywood, przekładają się na spłycone albo przerysowane wersje filmowe. W tym wypadku istniało bardzo duże ryzyko totalnego roztkliwienia historii Kinga, co wydawał się doskonale rozumieć kompozytor muzyki, Thomas Newman.
Zrezygnował on bowiem z wpadających w ucho melodii, muzycznych wyciskaczy łez, na rzecz dyskretnego, choć bogatego brzmieniowo, tła. W ten sposób artysta nie uwypuklił najbardziej intensywnych uczuć bohaterów filmu (co byłoby zupełnie niepotrzebne, a wręcz szkodliwe), lecz skupił się na wykreowaniu odpowiedniego nastroju i aury niesamowitości w niektórych scenach. Oczywiście Newman podkreślił także emocje bohaterów, ale raczej takie, jak skupienie, zadziwienie czy swoisty stan hipnozy. Poza tym muzyka, chyba jako jedyny element filmu, oddaje klimat Ameryki lat 30.
Czuć go już w drugim utworze płyty, Monstrous Big, z elementami country (charakterystyczne gitary). Słuchaczowi rzuci się od razu w uszy również styl Thomasa Newmana, absolutnie nie do podrobienia - upodobanie do ostrych, gitarowych ozdobników i różnorodnych instrumentów perkusyjnych i przede wszystkim specyficzna *harmonika oraz wyłaniający się z tła intrygujący motyw. W Zielonej Mili artysta wspaniale modeluje brzmienie i umiejętnie wybiera najsubtelniejsze barwy (przy czym skupia się na tych ciemniejszych). Pokazać to może na przykład utwór The Two Dead Girls, w którym nakładają się na siebie dźwiękowe warstwy ciepłych syntezatorów, ostrzejszych, ale jakby przez mgłę, instrumentów dętych blaszanych i cienkich pociągnięć smyczków kwintetu. Również w tym utworze pojawia się niesamowity motyw fortepianu, który w filmie wybrzmiewa w scenach cudów dokonywanych przez jednego z bohaterów. To prawdziwy pokaz talentu ilustracyjnego i inteligencji Newmana. Podobne jego popisy możemy usłyszeć również w rewelacyjnej Drodze do zatracenia.
Na pewno żeby słuchać muzyki z Zielonej Mili w oderwaniu od obrazu trzeba mieć odpowiedni nastrój - dobrze jest się wyciszyć. Wówczas można dostrzec piękne smaczki, w jakie ta kompozycja obfituje. Cudne połączenia harmoniczne, wyszukana instrumentacja, mnogość kolorów i odcieni (Foolishment) - to jej najważniejsze cechy. Ożywienie przyniesie kilka utworów źródłowych, country, piosenek jazzowych (m.in. Billie Holiday) a także temat myszy, np. w utworze Mouse On The Mile wygrywany przez kwintet smyczkowy, w artykulacji *pizzicato, i marimbę, w selektywnych wysokich rejestrach.
Zieloną Milę można porównać z takimi dziełami Newmana, jak Skazani na Shawshank czy Droga do zatracenia. W podobny sposób ilustruje bowiem film i oferuje mniej więcej ten sam poziom atrakcyjności odbioru na płycie - jest dość trudna, miejscami przydługa, ale ze względu na swoje walory, warta poświęcenia czasu. Recenzję napisał(a): Aleksander Dębicz (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. Old Alabama - 00:59
2. Monstrous Big - 01:50
3. The Two Dead Girls - 03:02
4. The Mouse On The Mile - 01:30
5. Foolishment - 01:50
6. Billy-Be-Frigged - 02:08
7. Coffey`s Hands - 01:58
8. Cheek To Cheek - 02:38
9. Condemned Man - 01:34
10. Limp Noodle - 01:03
11. Scared Of The Dark - 01:03
12. Wild Bill - 01:15
13. Cigar Box - 01:50
14. Circus Mouse - 01:29
15. The Bad Death Of Eduard Delacroix - 03:49
16. Boy`s Eye - 00:55
17. Two Run-Throughs - 01:19
18. Red Over Green - 02:58
19. I Can`t Give You Anything But Love - 03:27
20. That`s The Deal - 01:37
21. L`Homme Mauvais - 02:21
22. An Offense To The Heart - 01:08
23. Morphine & Cola - 02:56
24. Night Journey - 02:12
25. Danger Of Hell - 02:27
26. Done Tom Turkey - 01:00
27. Did You Ever See A Dream Walking - 02:52
28. Trapingus Parish - 00:51
29. Boogeyman - 03:26
30. Shine My Knob - 00:54
31. Briar Ridge - 00:42
32. Coffey On The Mile - 05:12
33. Punishment - 01:52
34. Charmaine - 02:25
35. Now Long Gone - 01:08
36. No Exceptions - 00:57
37. The Green Mile - 03:38
Razem: 74:15 |
|