Jeśli twórczość kompozytora przyszłoby oceniać po ilości wydawanych płyt, ostatnie lata nie były dla Michała Lorenca łaskawe. Od czasu Symetrii żadna nowa ścieżka dźwiękowa artysty nie znalazła się w sklepach. Nie oznacza to jednak, że kompozytor próżnował. Przez ten czas Michał Lorenc napisał muzykę do kilku filmów oraz seriali, a o jego formie niech świadczy zeszłoroczna nagroda za najlepszą muzykę na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni.
Z tym większą radością przychodzi mi recenzować najnowszą pracę Michała Lorenca, jaką jest muzyka do filmu O rodzicach i dzieciach w reżyserii - znanego również w Polsce - Vladimíra Michálka. Filmem tym, będącym ekranizacją bestsellerowej czeskiej powieści Emila Hakla, reżyser wraca do kina po paroletniej przerwie. Jest to również kolejna, po nagradzanym Zabić Sekala oraz Babim lecie, współpraca Michálka z polskim kompozytorem. W nagraniu muzyki wzięła udział słynna The City of Prague Philharmonic Orchestra (tu pod dyrekcją Tadeusza Karolaka) oraz stale związany z Michałem Lorencem zespół DesOrient. O sesji nagraniowej, która odbyła się w Czeskim studiu Smečky pisaliśmy już na łamach naszego portalu.
Utworem otwierającym i zamykającym płytę jest Rodiče a dĕti. Prezentuje on temat przewodni filmu i utrzymany jest w bardzo charakterystycznym dla artysty stylu. Wybijany na cymbałach rytm błyskawicznie przywodzi skojarzenie ze słynnym Tańcem Eleny z Bandyty. Do tego dochodzą nieodłączne perkusjonalia oraz prosta, zapętlona melodia, tym razem wygrywana na akordeonie ze wsparciem fletu. Sam temat jest ładny, nie rekompensuje to jednak olbrzymiej wtórności utworu oraz cechującej go skromności warsztatowej. Kompozycja aż prosi się o jakieś rozwinięcie, o cokolwiek, co by ją urozmaiciło i podniosło na wyższy poziom. Nic takiego jednak nie następuje. Choć niektórzy krytycy mogliby taki zarzut skierować do wielu prac Lorenca, prostota jego utworów często bywa cnotą. Nie tym razem jednak.
Tučnáci przedstawia kolejny motyw, który parokrotnie przewija się przez album. Tym razem to akordeon robi za tło, a cymbałki prowadzą melodię, która pojawi się jeszcze w Zabití matky oraz Konec. Po około 40 sekundach nastrój utworu się zmienia i staje się mroczniejszy. Wprowadzony zostaje dość ciekawy motyw odgrywany na fagocie z towarzyszeniem innych instrumentów dętych drewnianych oraz smyczkowych. Całość kończy się czymś na kształt walczyka. Ten fragment również powraca w utworze Konec
Marta to także klasyczny Lorenc. Bardzo powolne pociągnięcia smyczków skontrastowane są z melancholijnym brzmieniem saksofonu Henryka Miśkiewicza. Brzmienie tego utworu lokuje się w stylistyce znanej Gliny (w odróżnieniu od np. Psów czy Exit in Red). Nawet wybijany na marimbie rytm przypomina ten z utworu Córka. Melodia w Marcie to z kolei ciekawa, bo nieoczywista wariacja na temat przewodni. Znany z utworu pierwszego motyw dyskretnie przewija się wśród improwizacji Miśkiewicza. Bliźniacza wersja tej kompozycji pojawia się w utworze Robert, który różni się od poprzednika przede wszystkim bardziej rozbudowaną środkową częścią.
Strach w lese otwiera kategorię utworów niepokojących, aczkolwiek pełnych swoistego, niemal baśniowego charakteru, łączącego w sobie i mrok, i lirykę. Rozpoczyna się charakterystycznym 7-nutowym motywem, który na przestrzeni albumu powraca kilkukrotnie (na przykład w Zabití matky i Rozhovor dĕtí). Przez dalszą część utworu dominują instrumenty dęte drewniane, cymbały oraz *czelesta. To przede wszystkim ten ostatni instrument buduje niecodzienny i nierzeczywisty nastrój. Tak jest także w Pepča v ráji i Hádka rodičú. Pierwszy z nich nawiązuje do podniosłej stylistyki utworów z Zabić Sekala, natomiast drugi (razem z siostrzanym Dĕtství) utrzymany jest w bardzo lekkim, bezpretensjonalnym klimacie i należy do najsympatyczniejszych utworów na płycie. Z powodzeniem mógłby posłużyć jako ilustracja do jakiejś bajki.
Zabití matky to najdłuższy utwór na płycie. Lorenc kreuje w nim nastrój tajemnicy i niedopowiedzenia, w międzyczasie wprowadzając nową, opartą na mrocznym, marszowym rytmie melodię. Jej pompatyczne odegranie przez długo nie słyszaną u Lorenca sekcję dętą blaszaną jest z pewnością jednym z najciekawszych *akcentów albumu. Do interesujących utworów należy również Otec a syn. Lubiącym Zimmerowski Spanglish powinno spodobać się charakterystyczne połączenie smyczkowych *staccato z *pizzicato. Jeśli do tego dodać chill-outowy Fredy, quasi-tango (Ivan v přírodĕ) oraz zwiewny walczyk (Ivan a eny) to razem uzbiera się całkiem pokaźną ilość różnorodnych, bogatych w melodię utworów.
O rodzicach i dzieciach to płyta, którą każdy miłośnik Lorenca na pewno przywita z otwartymi rękami. Odnajdzie tu bowiem wszystko to, co mu się w muzyce Pana Michała podoba. Będzie to spora ilość nowych melodii, jakie to tylko Lorenc pisać potrafi, a do tego jego niepowtarzalny styl i charakterystyczne, lubiane brzmienia. Jak to jednak w życiu bywa, nie ma róży bez kolców. Ile to razy słyszeliśmy już zawodzący zmysłowo saksofon Henryka Miśkiewicza czy delikatne brzdęknięcia cymbałów Marty Maślanki...? Wiele utworów, z Rodiče a dĕti na czele, to do pewnego stopnia kolejne odsłony kompozycji znanych już z poprzednich albumów artysty. Niesprawiedliwością byłoby jednak uznanie całej najnowszej pracy Lorenca za jedno wielkie zjadanie swojego ogona. Bynajmniej. Z zadowoleniem mogę stwierdzić, że słuchacz odnajdzie tu wiele nowych, a przynajmniej rzadko stosowanych przez kompozytora rozwiązań. Bardzo podoba mi się również nastrój całości - czasem poważny, czasem zaskakująco mroczny, częściej jednak stosunkowo lekki - w sam raz, jak na komedię obyczajową (i to w dodatku czeską) przystało.
Jak już wspomniałem O rodzicach i dzieciach to płyta, którą miłośnik Lorenca przywita z otwartymi rękami... jeśli tylko będzie miał ku temu okazję. I tu dochodzimy do potężnej łyżki dziegciu. Powyższa recenzja powstała na podstawie egzemplarza promocyjnego, a mimo że od premiery obrazu Michálka minęło już kilka miesięcy, nie znalazłem jak na razie żadnych informacji o planach wydania płyty (o dystrybucji jej w Polsce nie wspominając). Jest to szczególnie zaskakujące, gdyż ilość skomponowanej muzyki nadaje się w sam raz do tego, by wydać ją jak Pan Bóg przykazał. Poza tym jest to na pewno pozycja warta uwagi, nawet przy tych wszystkich wadach, których nie uniknęła. *aria Recenzję napisał(a): Krzysztof Ruszkowski (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. Rodiče a dĕti - 4:49
2. Tučnáci - 1:54
3. Marta - 3:14
4. Strach w lese - 2:10
5. Pepča v ráji - 1:44
6. Otec a syn - 3:21
7. Fredy - 1:39
8. Ivan v přírodĕ - 1:15
9. Zabití matky - 5:31
10. Rozhovor dĕtí - 2:34
11. Ivan a eny - 1:28
12. Otec - 3:02
13. Robert - 4:01
14. Hádka rodičú - 1:09
15. Svítání v chittusiho - 3:34
16. Dĕtství - 1:12
17. Konec - 1:57
18. Rodiče a dĕti II - 3:14
Razem: 47:06
Marta Maślanka - cymbały
Piotr Maślanka - marimba, instr. perkusyjne
Klaudiusz Baran - akordeon
Małgorzata Szarlik-Woźniak - skrzypce
Bogdan Kupisiewicz - gitara
Mariusz Puchłowski - flety |
|