Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki (Indiana Jones and The Kingdom of The Crystal Skull)25 Maj 2008, 15:14 | |
Kompozytor: John Williams
Rok wydania: 2008 Wydawca: Concord Records
|
| | | Płytę dostarczyła firma:
| Nowy Indiana Jones ma wady współczesnego wysokobudżetowego kina rozrywkowego - jest niewolny od absurdów, naładowany do granic możliwości akcją, miejscami mocno przesadzony, zarówno w warstwie fabularnej, jak i wizualnej - a jednak ogląda się go nieporównywalnie przyjemniej niż większość blockbusterów. Czuć w nim bowiem rękę mistrza, który nie obraża się na wymagania dzisiejszej rozrywki, przeciwnie, obficie wykorzystuje potężny arsenał środków technicznych oraz uwzględnia obowiązujące mody, a przy tym zachowuje swój własny niepowtarzalny styl. Steven Spielberg panuje nad gigantyczną maszyną wielkiej produkcji, radośnie i z wielką swobodą bawiąc się wszystkimi jej elementami i przede wszystkim konwencjami kina przygodowego, zwłaszcza poprzednich trzech części przygód o słynnym archeologu. Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki szczęśliwie zachowuje klimat słynnej trylogii - przejawia się on zwłaszcza w błyskotliwych gagach, dowcipnych odzywkach bohaterów a także jedynej w swoim rodzaju inscenizacji scen akcji i choreografii walk. Bardzo dobry scenariusz w połączeniu z maestrią realizacyjną (zwracam uwagę na zapierające dech w piersiach zdjęcia Janusza Kamińskiego!) sprawia, że z kina wychodzi się usatysfakcjonowanym dobrą rozrywką (oczywiście jeśli Indiana Jones nie jest dla nas świętością, której jakiejkolwiek odświeżenie wydaje się obrazoburcze).
Chociaż, jak napisałem wyżej, ogólny charakter przygód Indiany Jonesa nie uległ zmianie, to jednak w niemal każdym elemencie Królestwa Kryształowej Czaszki dostrzega się zupełnie nową jakość. Nawet wspomniane zdjęcia Kamińskiego, które miały nawiązywać do tych z poprzednich części, tylko w scenach kameralnych (kadrowanie w pomieszczeniach) oraz w ujęciach plenerów przywodzą na myśl sztukę operatorską Douglasa Slocombe`a - cała reszta to już popis kunsztu polskiego artysty w wykorzystywaniu najnowocześniejszych możliwości (np. bardzo dynamiczna kamera). Nie zmieniła się chyba tylko muzyka Johna Williamsa.
W filmie nie tylko znów wybrzmiewa jeden z najsłynniejszych tematów muzyki filmowej, ale i wszystkie inne utwory od razu przywodzą na myśl muzyczne ilustracje poprzednich części. To wciąż ten sam styl kompozycji i ta sama konwencja ilustrowania obrazu. W Królestwie Kryształowej Czaszki usłyszymy charakterystyczną orkiestrację, w wielu miejscach zaczerpniętą z dzieł Czajkowskiego, melodykę o przygodowym zacięciu albo rzewnym, przyjemnie naiwnym charakterze. Jest też trochę Williamsowskiego dowcipu - nie zabrakło bowiem żartobliwych, wesołych utworów w konwencji tzw. mickey-mousingu, wyróżniających się jednak typową dla kompozytora harmoniką i operowaniem krótkimi, zadziornymi motywami smyczków oraz instrumentów dętych. Przykładem może być utwór The Adventures Of Mutt, kojarzący się trochę ze słynnym Scherzem na motocykl i orkiestrę z Ostatniej Krucjaty, swoją drogą również ilustrujący scenę szaleńczej ucieczki motocyklem ojca i syna. W podobny sposób Williams buduje również napięcie i dramatyzm - klasycznie, bo poprzez stopniowe zaostrzanie barwy i dynamiki a także wprowadzanie pozornego i kontrolowanego chaosu. Czasem można odnieść wrażenie, że w czwartej części Williams nieco pogłębił suspens, na przykład w surowym, trochę złowieszczym i ciekawym pod względem brzmieniowym utworze Call Of The Crystal.
Muzykę do Królestwa Kryształowej Czaszki można więc ocenić w dwojaki sposób. Z jednej strony to stary, dobry Williams, który w znacznej mierze przyczynił się do zachowania klimatu popularnej serii. Niewątpliwie utwory Mistrza powodują, że mimowolnie uśmiechamy się podczas seansu. Wprowadzają one bowiem odpowiedni dystans do całości, ale i nadają filmowej historii werwy, pazura i kinowej magii. Z drugiej jednak strony nie ukrywam, że spodziewałem się po Williamsie czegoś więcej. W ostatniej części Gwiezdnych Wojen Zemście Sithów artysta ten, zachowując wypracowany w całej serii styl, pokusił się o zupełnie nowe, nieraz absolutnie porywające rozwiązania kompozytorskie. Konfrontując Zemstę Sithów z Królestwem Kryształowej Czaszki nie da się ukryć, że ta druga kompozycja jest raczej odtwórcza. Nieliczne nowości, na przykład złowrogie partie fortepianu na najniższych rejestrach i o nieregularnym rytmie albo wijące się, zapętlane motywy smyczków w Antz! nie są niczym nowym, jeśli spojrzymy na nie przez pryzmat całej twórczości kompozytora (notabene drugi podany przeze mnie przykład jest właśnie kopią Zemsty Sithów, pierwszy natomiast - Monachium). Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że fabuła czwartego Indiany Jonesa jest swoistym powrotem do dzielnego archeologa, odświeżeniem jego legendy i być może tandem Spielberg-Lucas polecił Williamsowi stworzenie właśnie takiej oprawy muzycznej.
Moja stosunkowo niska ocena muzyki na płycie wynika z tego, że nie znalazłem na niej ani jednego porywającego utworu na miarę choćby wspomnianego Scherza For Motorcycle And Orchestra. Jako całość prezentuje ona jednak ten sam wysoki poziom poprzednich soundtracków spod znaku Indiany Jonesa. Miłośnicy serii i Johna Williamsa powinni być zatem usatysfakcjonowani. *Scherz Recenzję napisał(a): Aleksander Dębicz (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. Raiders March - 05:06
2. Call Of The Crystal - 03:49
3. The Adventures Of Mutt - 03:12
4. Irina`s Theme - 02:26
5. The Snake Pit - 03:15
6. The Spell Of The Skull - 04:24
7. The Journey To Akator - 03:07
8. A Whirl Through Academe - 03:34
9. "Return" - 03:12
10. The Jungle Chase - 04:23
11. Orellana`s Cradle - 04:22
12. Grave Robbers - 02:29
13. Hidden Treasure/The City Of Gold - 05:14
14. Secret Doors/Scorpions - 02:17
15. Oxley`s Dilemma - 04:46
16. Ants! - 04:14
17. The Temple Ruins/The Secret Revealed - 05:51
18. The Departure - 02:27
19. Finale - 09:20
Razem: 77:28 |
|
|
|