Mroczny rycerz (The Dark Knight)03 Sierpień 2008, 02:19 | |
Kompozytor: Hans Zimmer James Newton Howard
Rok wydania: 2008 Wydawca: Warner Sunset/Warner Bros.
|
| | | Płytę dostarczyła firma:
| Nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki. O prawdziwości tej zasady przypomniałem sobie po obejrzeniu Mrocznego rycerza, drugiego filmu Christophera Nolana o Batmanie. Bo choć jest on kontynuacją Batmana: Początku, stworzonego przez tych samych wybitnych artystów, to odebrałem go już zupełnie inaczej. Najbardziej zaskoczyła mnie muzyka.
W poprzednim Batmanie utwory Hansa Zimmera i Jamesa Newtona Howarda w dużej mierze kreowały niesamowity, mroczny klimat opowieści, nadając jej niepowtarzalnej kinowej magii. Tymczasem właśnie owej magii - tak ostatnio rzadkiej, więc szczególnie wartej utrzymania - z Mrocznego rycerza sporo uleciało. Co jest tego przyczyną, skoro muzyka prawie w całości opiera się na materiale melodyczno-harmonicznym z Batmana: Początku i tak samo dobrze komponuje się z oszołamiającymi zdjęciami Wally`ego Pfistera? Otóż wydaje mi się, że scenariusz, a konkretnie jeszcze śmielsza - moim zdaniem zdecydowanie zbyt śmiała - zmiana konwencji w stosunku do komiksowego pierwowzoru czy wcześniejszych ekranizacji. Christopher Nolan w bardzo wielu aspektach postawił bowiem na realizm. Patrząc przez pryzmat przesłania filmu ta decyzja miała swoje uzasadnienie, jednak pozbawiła ona całości specyficznej aury, jaką znamy z przygód Batmana. Zawsze jednym z ich najciekawszych bohaterów było Gotham City. W Mrocznym rycerzu miasto to wygląda jednak jak jedna z wielu nowoczesnych amerykańskich metropolii, do której obrony jakoś nie pasuje legendarny mściciel w masce z uszami nietoperza.
To pomieszanie konwencji na pewno wielu się spodoba - jest rozwiązaniem ambitnym i łatwym do wytłumaczenia - ale przez nie muzyka jakby nie może znaleźć swojego głosu i w efekcie wycofuje się na dalszy plan. Najefektowniejsze części kompozycji Zimmera i Howarda wybrzmiewają na krótko albo nikną w efektach dźwiękowych, dominuje natomiast underscore, sprawiający wrażenie utrzymującego napięcie łącznika między porywającymi odcinkami. Tych jednak brak.
Przynajmniej w filmie. O dziwo omawiana muzyka nieporównywalnie atrakcyjniej prezentuje się na płycie. Aż trudno mi przyjąć do wiadomości, że w przypadku Batmana: Początku było dokładnie odwrotnie - kompozycje dwóch artystów zapierały dech w piersiach podczas seansu, natomiast zawodziły jako dzieła autonomiczne. W dodatku przypomnę to, co napisałem wyżej - Mroczny rycerz zachowuje praktycznie niezmienioną substancję muzyczną. Co zatem uczyniło go efektowniejszym?
Przede wszystkim brzmienie. Słychać, że Zimmer i Howard postarali się, aby znacznie polepszyć jakość na tym polu. Od razu zwróciły moją uwagę zdrowsze proporcje pomiędzy orkiestrą symfoniczną a bogatą elektroniką. Instrumenty akustyczne brzmią jędrnie, nie topią się już w samplowej magmie i co więcej, niejednokrotnie wychodzą na pierwszy plan, jak pod koniec utworu Harvey Two-Face (zaskakująco klasyczny motyw *waltorni, puzonów i trąbek). Także elektroniczna preparacja pojedynczych instrumentów, jak i całych sekcji oraz zmiksowanie całości wydało mi się przejrzystsze. Bębny nie dudnią głucho, a przyjemnie twardo wybijają energiczne rytmy, instrumenty dęte oraz *smyczki nie toczą już tragicznego boju z syntezatorami, a pewnie prowadzą swoje partie do przodu. Wszystko to sprawiło, że nawet rażących wcześniej Zimmerowskich *progresji akordowych słucha się z życzliwym zrozumieniem albo nawet z przyjemnością.
Proszę jednak nie myśleć, że artyści ugrzecznili muzykę do nowego Batmana. Przeciwnie - zastosowali więcej ostrych, czy wręcz agresywnych rozwiązań. Najlepszym ich przykładem może być kapitalny utwór otwierający album - Why So Serious?. Rozpoczyna go narastający przetworzony dźwięk smyczków, przywodzący na myśl syrenę, z którego wypływa przelatująca z jednego do drugiego kanału (głośnika) selektywna i sucha preparowana komputerowo wiolonczela. Nadaje ona motoryki, zaraz pogłębionej przez głębokie uderzenie w niski klawisz fortepianu a także terkoczący tom. Ten ledwo wykluty, niepokojący muzyczny organizm raptem wzmacnia mocno rockowa gitara elektryczna, ale zaraz znów pozwoli mu samodzielnie zafunkcjonować (już odważniej, z licznymi ozdobnikami). Utwór rozwija się w sposób pozornie chaotyczny - słyszymy nagłe bardzo agresywne partie coraz bardziej komputerowej wiolonczeli, potem z kolei kawałek swoistej zabawy dźwiękami na stole mikserskim itp. - ale całość trzymają krótkie motywy i przede wszystkim pulsujący rytm. Dzięki temu Why So Serious?, podobnie jak niektóre kolejne utwory, dostarcza słuchaczowi czegoś w rodzaju klubowego transu.
Omówiony utwór płynnie, a jednocześnie energicznie wprowadza do kolejnego - I`m Not a Hero - który prezentuje charakterystyczny dla Batmana Christophera Nolana pulsujący rytm smyczków, będący klimatyczną podstawą głównych tematów i motywów, w tym głównego bohatera. Mroczny rycerz utwierdził mnie w przekonaniu, że motyw Batmana stanowi jeden z najinteligentniejszych elementów kompozycji Zimmera i Howarda. W Batmanie: Początku miał on swoje uzasadnienie fabularne, a poza tym doskonale wpasował się w nową konwencję opowiadania komiksowej historii. Warto dodać, że dwie nuty, składające się na ów motyw zostały oparte na dokładnie tych samych funkcjach harmonicznych, co pierwsze dwa akordy słynnego tematu Danny`ego Elfmana (d-moll, B-dur). Podobnych, biorących utworów jest na płycie więcej (Aggressive Expansion, Like A Dog Chasing Cars, And I Thought My Jokes Were Bad) i miłośnikom muzyki filmowej powinny przynieść wiele satysfakcji. Mają w sobie bowiem wspomnianą kinową magię, o dziwo słabo odczuwalną w połączeniu z obrazem.
Mroczny rycerz przyniósł mi naprawdę dużo satysfakcji, pomimo kilku przestojów. I wcale nie mam na myśli utworów, które wypełniają przede wszystkim złowrogie, trudne do zidentyfikowania szmery i szumy, bo można w nich znaleźć wiele interesujących dźwięków (np. świszczące jak nietoperze smyczki w A Little Push). Chodzi mi raczej o banalne, hollywoodzkie tło i liryczne tematy. Z drugiej strony przynoszą one potrzebny muzyce oddech, a irytują właściwie tylko w filmie. W każdym razie mam zastrzeżenia do produkcji albumu - mógłby być przynajmniej o dziesięć minut krótszy.
Tak więc w mojej ocenie kinowa magia przeleciała z filmu do płyty. Hans Zimmer i James Newton Howard stworzyli bardzo ciekawe, eksperymentalne dzieło, miejscami niezwykle intrygujące i wprowadzające słuchacza w swoisty trans. Oczywiście biorąc pod uwagę jej rozrywkowy charakter na pewno nie trafi ono do każdego. Kto na przykład na co dzień słucha klasycznego jazzu, może mieć problemy z przyswojeniem psychodelicznych trip-hopowych kawałków. Ale sięgając po Mrocznego rycerza można być pewnym, że nie wysłucha się hollywoodzkiej masówki. Recenzję napisał(a): Aleksander Dębicz (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. Why So Serious? - 09:14
2. I`m Not A Hero - 06:34
3. Harvey Two-Face - 06:16
4. Aggressive Expansion - 04:35
5. Always A Catch - 01:39
6. Blood On My Hands - 02:16
7. A Little Push - 02:42
8. Like A Dog Chasing Cars - 05:02
9. I Am The Batman - 01:59
10. And I Thought My Jokes Were Bad - 02:28
11. Agent Of Chaos - 06:55
12. Introduce A Little Anarchy - 03:42
13. Watch The World Burn - 03:47
14. A Dark Knight - 16:15
Razem: 73:24 |
|
|
|