Intrygant (The Informant!)12 Styczeń 2010, 21:29 | |
Kompozytor: Marvin Hamlisch
Orkiestracje: Larry Hochman
Wykonanie: The Hollywood Studio Symphony
Rok wydania: 2009 Wydawca: New Line Records
|
| | Jednym z niewielu naprawdę wyjątkowych wydarzeń w muzyce filmowej roku 2009 był w moim przekonaniu powrót do kina po 13-letniej przerwie kompozytora-weterana Marvina Hamlischa. Ten amerykański artysta był szczególnie popularny w latach 70. i 80., kiedy to powstały jego najważniejsze prace, w tym nagrodzone w sumie trzema muzycznymi Oscarami Żądło i Tacy byliśmy. Wiele osób na pewno również kojarzy jego nazwisko z jednym z najsłynniejszych odcinków serii o agencie 007 pt. Szpieg, który mnie kochał. To w końcu on jest autorem pochodzącego stamtąd szlagieru Nobody Does It Better. Ponadto Hamlisch jest także cenionym dyrygentem, aranżerem i twórcą muzyki teatralnej, i to właśnie te zajęcia pochłaniały go przez ostatnie kilkanaście lat, które dzielą Intryganta od jego poprzedniego projektu, czyli filmu Miłość ma dwie twarze z Barbarą Streisand.
Reżyser Intryganta Steven Soderbergh miał wpaść na pomysł zaangażowania Hamlischa po obejrzeniu filmu Bananowy czubek Woody`ego Allena, gdzie kompozytor również napisał muzykę. To zapewne właśnie tam należy szukać klucza do zrozumienia konwencji, w jakiej powstała ścieżka dźwiękowa do najnowszej produkcji twórcy Trafficu. Mimo że akcja dzieje się w latach 90., muzyka swoimi korzeniami sięga znacznie dalej. Hamlisch zaserwował bowiem niesamowicie staroświecko brzmiącą jazzują mieszankę, osadzoną w twórczości lat 60. i 70., choć czerpiącą również z dorobku epok wcześniejszych. Z perspektywy słuchacza muzyki filmowej jest to podróż w przeszłość, gdy dla kina tworzyli m.in. Henry Mancini, Burt Bacharach, Quincy Jones, Michel Legrand czy Dave Grusin. Podróż - co warto dodać - zaskakująca i pełna niespodzianek.
Dla mnie jedną z nich było uświadomienie sobie, jak bardzo mi takiej muzyki dzisiaj brakuje. Pozornie nieprzystająca do wymogów i konwencji współczesnego kina, porywa swoją lekkością, melodyjnością i aranżacyjną doskonałością. Na ścieżkę dźwiękową do Intryganta składają się w sumie cztery główne muzyczne myśli. Pierwsza z nich, najbardziej złożona, zaprezentowana zostaje w utworze tytułowym. Powolne fortepianowe akordy, na bazie których wprowadzona zostaje melodia na trąbce, budują nastrój melancholii niczym z czarnego kryminału. Za pomocą zmian tempa i instrumentacji Hamlisch sprawnie a to rozpogadza, a to obniża nastrój muzyki, przy okazji rozwijając zaproponowany wcześniej motyw.
O ile pierwszy utwór utrzymany jest w refleksyjnej tonacji, drugi jest beztroski jak dziecko w sklepie z zabawkami. Skoczna, żartobliwa melodia, niemal jakby żywcem wyjęta z komedii lat 60., koresponduje z oderwanym od rzeczywistości punktem widzenia bohatera, a przy okazji stanowi humorystyczny *kontrapunkt tej w rzeczywistości mało wesołej historii (film oparty jest na prawdziwych wydarzeniach). Jeszcze dalej w tej przewrotnie komediowej konwencji Hamlisch idzie w utworach The Raid i Polygraph, z których pierwszy to jedna wielka zgrywa w stylistyce oryginalnego Casino Royale (1967), natomiast drugi to kawałek rodem z wiejskiej imprezy w stodole gdzieś na Dzikim Zachodzie. Ta muzyka jest tak niepoprawnie niepoważna, a przy tym tak szalenie chwytliwa, że zamiast denerwować (co mogłoby być naturalną reakcją), powoduje autentyczny uśmiech.
Trzecim dominującym wątkiem muzycznym jest bondowski pastisz, który po raz pierwszy uświadczymy w Car Meeting. Plumkająca gitarowa fraza przywołuje skojarzenia z niczym innym, jak z tematem agenta JKM, który w słynnej aranżacji Johna Barry`ego wykonywał niegdyś Vic Flick, zaś reszta to już mniej lub bardziej wybuchowy koktajl z pogranicza Austina Powersa i Różowej pantery.
Wreszcie czwartym z filarów Intryganta jest kompozycja pt. Trust Me. Ta napisana przez legendarny duet Marilyn i Alana Bergmanów piosenka pojawia się w finale, gdzie zaprezentowana zostaje w iście rewiowej aranżacji, którą nie pogardziłoby żadne kasyno w Las Vegas. Wcześniej, bo w utworze 9., możemy usłyszeć jej instrumentalną wersję, tym razem osadzoną w klimacie zadymionych barów Chicago lat 30.
Mimo że nigdy nie byłem specjalnym koneserem takiej muzyki, ta płyta nie tylko mnie nie odrzuciła, ale wręcz niebywale wciągnęła. Mimo oldschoolowego charakteru, słuchało mi się jej nadzwyczaj dobrze. Co więcej, poprzez swoją odmienność, praca ta wnosi autentyczny powiew świeżości do trochę już stęchłego aromatu muzyki filmowej pierwszej dekady XXI wieku, i to nawet mimo braku rzeczywistej oryginalności. Zdaję sobie jednocześnie sprawę, że muzyczny dowcip Hamlischa nie dla wszystkich będzie tak strawny, jak dla mnie. W końcu nie każdy odnajduje się w takiej twórczości. Mi się tym razem udało. Mam tym samym nadzieję, że Intrygant nie będzie jednorazowym epizodem na obecnym etapie kariery kompozytora, ani że nie każe on czekać na następne swoje dzieło kolejnych 10 lat. Ja w każdym razie mam ochotę na więcej już teraz. *piano Recenzję napisał(a): Krzysztof Ruszkowski (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. The Informant! - 05:05
2. Meet Mark - 02:16
3. Car Meeting - 01:40
4. The Raid - 02:50
5. Multi-Tasking - 02:28
6. Polygraph - 01:43
7. Boxes - 02:25
8. After Car - 02:15
9. Trust Me (Instrumental Version) - 03:57
10. Sellout - 02:46
11. Triplets - 01:13
12. Golf - 01:21
13. Trust Me (wyk. Steve Tyrell) - 03:36
14. The Informant! (Solo Piano) - 02:42
Razem: 36:17 |
|
|
|