Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Drive

07 Kwiecień 2012, 03:00 
Kompozytor: Cliff Martinez

Rok wydania: 2011
Wydawca: Lakeshore Records

Muzyka na płycie:
Muzyka w filmie:
Drive

 Płytę dostarczyła firma:
Sony Music
 Kup tę płytę w:

iTunes za 8.99
Jedną z największych zagadek poprzedniego sezonu filmowego jest dla mnie sukces filmu Drive. Wiem, że gusta bywają różne i nie powinienem się dziwić, jeśli w jakimś przypadku moja ocena rozmija się z ocenami większości. Jednak po obejrzeniu debiutu Nicolasa Windinga Refna byłem zszokowany entuzjastycznymi recenzjami, jakie zebrał. Przez Drive ledwo przebrnąłem. Nie mogłem zaakceptować jego straszliwie pretensjonalnej stylistyki, mającej w moim odczuciu zatuszować miałkość scenariusza. Mało zajmująca historia została tu opowiedziana w sposób manieryczny i kiczowaty - poprzez tanie połączenie groteskowej brutalności z poetycką w zamyśle narracją. Główny bohater, grany przez Rayana Goslinga, zyskał już podobno status kultowego. Ok, jest mistrzem kierownicy, ma fajną kurtkę, ale jego rzekoma tajemniczość opiera się wyłącznie na niezrozumiałym milczeniu i smutnych spojrzeniach. Nie byłem w stanie się z nim utożsamić, a w całą opowieść jakkolwiek zaangażować. Najwyraźniej twórcy Drive uznali, że nie treść jest najważniejsza, a specyficzna atmosfera. Ja takiego założenia nie akceptuję.

Klimatu filmowi Refna odmówić jednak nie można. Kreują go przede wszystkim zdjęcia Newtona Thomasa Sigela (powolne najazdy kamery, nietypowe ujęcia twarzy) oraz muzyka Cliffa Martineza. Były członek zespołu Red Hot Chili Peppers i autor ilustracji filmów Stevena Soderbergha wytworzył w Drive nastrój oniryczny, a jednocześnie niepokojący. To specyficzne połączenie od razu przywodzi na myśl dzieła Davida Lyncha i skomponowane do nich utwory Angelo Badalamentiego. Nadworny kompozytor twórcy Dzikości Serca jest zresztą wymieniony na napisał początkowych Drive jako autor muzyki oryginalnej. To błąd. Napisy zostały stworzone zanim Martinez zabrał się do ilustrowania obrazu, a nazwisko Badalamentiego pojawiło się w nich dlatego, że jego utwory użyto tymczasowo (tzw. temp-track). Kiedy już umieszczono w filmie właściwą muzykę oryginalną, zapomniano podmienić nazwisko w czołówce. Martinez zabawnie skomentował niedopatrzenie: nie tak się pisze moje nazwisko!.

Wróćmy jednak do muzyki. Jeśli już porównywać utwory Martineza do ilustracji Badalamentiego (np. z Mulholand Drive), należy powiedzieć, że Drive ma zdecydowanie więcej cech czystego ambientu niż kompozycje Włocha, których głównym czynnikiem formotwórczym i narracyjnym jest charakterystyczna *harmonika. U Martineza nadrzędne jest samo brzmienie. Czy zatem wyróżnia się ono czymś szczególnym? Artyście na pewno udało się osiągnąć bogate spektrum i głębię. Zestawiane przez niego dźwięki tworzą rozległe akustyczne przestrzenie, niejednokrotnie bardzo frapujące. Szczególne wrażenie robią wtedy, kiedy płynnie dochodzi do nich elektroniczny *beat i wyrazisty bas, jak w utworze They Broke His Pelvis. Element rytmiczny porządkuje muzykę i wprowadza słuchacza w trans. Szkoda, że tak rzadko - większość utworów soundtracku wypełniają dźwiękowe plamy. Poszukiwaczom nowych brzmień mogą się one jednak wydać bardzo interesujące. Martinez śmiało wykorzystał niezwykły instrument akustyczny - cristal baschet, znany też pod nazwą szklane organy. Ten niesamowity wynalazek muzyczny z 1952 roku, zrobiony z włókna szklanego i metalu jest samowystarczalny harmonicznie (jak organy). Martinez skoncentrował się jednak na wykorzystaniu jego tajemniczej barwy i potraktował instrument w sposób melodyczny, grając na nim przeciągłe, krótkie motywy, rzadziej całe współbrzmienia. Cristal baschet w połączeniu z syntezatorami i rozbudowaną perkusją pozwolił na wykreowanie bardzo specyficznej atmosfery w filmie.


W Drive najbardziej zauważalne są piosenki, które zresztą od razu zyskały wielkie grono miłośników. Prawdopodobnie głównie dzięki nim recenzowany soundtrack stał się wielkim hitem komercyjnym. Na pewno ich wykorzystanie zasługuje na docenienie, ale powstrzymam się od interpretacji, ze względu na moją awersję do filmu Refna. Wymienię tylko twórców: Kravinsky & Lovefoxxx, Desire, Kollege, Riz Ortolani, The Chromatics.

Soundtrack z Drive polecam głównie miłośnikom ambientu. Spośród niedawnych ścieżek dźwiękowych w podobnym stylu ciekawsza wydała mi się inna zeszłoroczna kompozycja Cliffa Martineza - do Epidemii strachu Soderbergha a także Dziewczyna z tatuażem Trenta Reznora i Atticusa Rossa. Materiał muzyczny jest w tych soundtrackach bardziej interesujący i urozmaicony.

Recenzję napisał(a): Aleksander Dębicz   (Inne recenzje autora)




Zobacz także:


Lista utworów:

1. Nightcall (04:19) - Kavinsky & Lovefoxxx
2. Under Your Spell (03:52) - Desire
3. A Real Hero (Feat. Electric Youth) (04:27) - College
4. Oh My Love (Feat. Katyna Ranieri) (02:50) - Riz Ortolani
5. Tick of the Clock (04:48) - Chromatics
6. Rubber Head (03:08)
7. I Drive (02:03)
8. He Had a Good Time (01:37)
9. They Broke His Pelvis (01:58)
10. Kick Your Teeth (02:40)
11. Where`s The Deluxe Version? (05:32)
12. See You in Four (02:37)
13. After the Chase (05:25)
14. Hammer (04:44)
15. Wrong Floor (01:31)
16. Skull Crushing (05:57)
17. My Name on a Car (02:19)
18. On the Beach (06:35)
19. Bride of Deluxe (03:57)

Razem: 70:19

Komentarze czytelników:

Mateo:

Moja ocena:

Nie zgadzam się z krytyką filmu - nie jest płytki, chyba że takie wartości jak współczucie, poczucie odpowiedzialności za kogoś, kto ci ufa, strach, przyjaźń, bezradność uznamy za płytkie. Zwróć uwagę, że głównego bohatera - wrazliwego introwertyka - cała sytuacja, w która się wplątuje psychicznie kaleczy. Tak tylko wrzucam mój kamyczek do ogródka, by może spojrzeć na ten film z innej perspektywy...

Co do muzyki w filmie to zdecydowanie 5 gwiazdek, zasługa to GŁÓWNIE piosenek (które fenomenalnie ilustrują, a nawet chwilami opowiadają tę historię), muzyki oryginalnej w dużo mniejszym stopniu (tutaj jakieś 4).

Mefisto:

Moja ocena:

Trochę dziwnym jest dla mnie odcinanie się od piosenek, bo nie podobał się film. Bez względu na jego wartość należałoby bowiem docenić ich wkład w klimat i związek z poszczególnymi sekwencjami. Natomiast sam album poza utworami śpiewanymi rozczarowuje - niemniej muzyka spisuje się w filmie wyśmienicie i za to czwóreczka.

Raffalsky:

Moja ocena:

Pozostaje nic innego tylko sie zgodzić .... Z komentarzami

Koper:

Moja ocena:
bez oceny

Olek D. i jego specyficzne gusta. Aliens zły, Drive zły... a Dziewczyna z Tatuażem zajebiste. :P

Brian:

Moja ocena:
bez oceny

Mildred Pierce - zajebiste.


  Do tej recenzji są jeszcze 4 komentarze -> Pokaż wszystkie