Faceci w czerni 3 (Men in Black III)

Kup tę płytę w: iTunes za 9.99

Pierwsze sceny Facetów w czerni 3 wzbudziły we mnie lekkie obrzydzenie (ten stawonóg wychodzący z ręki głównego szwarccharakteru - ohyda), ale potem szybko przypomniałem sobie konwencję serii o tajnych agentach rządowych do spraw kosmitów i w pełni ją zaakceptowałem. Najnowsza część rozkręca się zresztą z minuty na minutę, dostarczając widzowi sporo dobrej zabawy. Jej scenariusz, napisany przez czwórkę uznanych amerykańskich filmowców, doskonale łączy świeży dowcip z wartką i logiczną akcją.

Film Barry`ego Sonnenfelda zilustrował muzycznie Danny Elfman, którego utwory słyszeliśmy również w poprzednich częściach serii. Wybitny kompozytor podszedł do niego w sposób konwencjonalny, tworząc czysto ilustracyjne utwory w hollywoodzkim stylu. Elfman należy do czołówki amerykańskich kompozytorów filmowych między innymi dlatego, że potrafi nadać obrazom indywidualny charakter muzyczny. Jednak tym razem chyba nie zależało mu na oryginalności. Dużą część Facetów w czerni wypełnia zróżnicowana, ale szalenie sztampowa muzyka ilustracyjna. Jestem zaskoczony, że kilka mniej konwencjonalnych pomysłów aranżacyjnych, znanych z poprzednich części, kompozytor zastosował w tak niewielu scenach. Groovy gitary ^*basowej i perkusji oraz rockowe riffy gitary elektrycznej doskonale pasują przecież do tytułowych bohaterów i mogłyby stanowić podstawę większości utworów. Elfman zdecydował się jednak na rozwiązania typowe dla mainstreamowego kina akcji. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że mogli mu je polecić producenci filmu.

Samego soundtracku wysłuchałem kilkakrotnie i nie odnalazłem w nim żadnego frapującego utworu. Odniosłem wrażenie, że każdy motyw, frazę czy sekwencję słyszałem już w niejednym filmie. Dlatego zakup płyty radzę rozważyć jedynie miłośnikom twórczości Danny`ego Elfmana i to dopiero po obejrzeniu filmu. A do kina wybrać się warto - Faceci w czerni 3 na pewno odstresują Was po całym tygodniu pracy.

Tweet