Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Złodziejka książek (The Book Thief)

01 Kwiecień 2014, 19:53 
Kompozytor: John Williams

Dyrygent: John Williams

Wykonanie: Hollywood Studio Symphony, Randy Kerber (fortepian), Jessica Pearlman (obój), Don Foster (klarnet)

Rok wydania: 2013
Wydawca: Sony Classical

Muzyka na płycie:
Muzyka w filmie:
Złodziejka książek (The Book Thief)

Odtwarzaj / Zatrzymaj

 Kup tę płytę w:

iTunes za 6.99
Ta muzyka była nominowana do Oscara
Oparty na popularnej powieści Markusa Zusaka film Briana Percivala Złodziejka książek opowiada historię młodziutkiej Liesel, niemieckiej dziewczynki, która krótko przed wybuchem II Wojny Światowej trafia pod opiekę przyrodnich rodziców. Niepotrafiąca pisać ani czytać szybko staje się obiektem niewybrednych żartów ze strony rówieśników. Stopniowo nadrabia zaległości i wkrótce odkrywa bogaty świat literatury. Nie wie jeszcze, że nią samą zainteresowała się nie byle kto, bo Śmierć we własnej osobie.

Amerykańsko-niemiecka adaptacja dzieła Zusaka nie spotkała się z równie ciepłym przyjęciem co jej literacki pierwowzór. Filmowi Percivala zarzucono między innymi nadmierny sentymentalizm i konwencjonalność - typowe winy sporej części hollywoodzkich produkcji. Choć trudno się z tą krytyką nie zgodzić, nie przekreślałbym jednak całego filmu. To mimo wszystko przyzwoite kino środka, pięknie sfotografowane i świetnie zagrane.

Jednym z najmocniejszych atutów Złodziejki książek jest piękna muzyka Johna Williamsa. Nieczęsto we współczesnym amerykańskim kinie mamy do czynienia ze ścieżką dźwiękową, która nie tylko wypełnia tło i jest łącznikiem między poszczególnymi scenami, ale także współtworzy filmową narrację. Kompozycje Amerykanina są wystarczająco subtelne, by nie przytłoczyć historii, a przy tym na tyle charakterystyczne, by nie pozostawić widza obojętnym. Nie chodzi tylko o same melodie, które zresztą od lat są w Hollywood na cenzurowanym i zarezerwowane co najwyżej dla animacji. Głównym zadaniem tej muzyki jest pobudzić emocje i z niego Williams wywiązuje się jak mało kto.

Kluczowym wątkiem filmu jest miłość do literatury, która nie tylko stanowi odskocznię od wojennej rzeczywistości, ale przede wszystkim kształtuje wrażliwość i wyobraźnię bohaterki. Williams zilustrował go delikatnym motywem, który mi osobiście kojarzy się z dźwiękiem przewracanych pośpiesznie kartek (np. Ilsa`s Library, Learning to Read). Wykorzystanie znanej z soundtracków do opowieści o Harrym Potterze czelesty dodaje mu czarodziejskiego charakteru. Z tą magią kontrastuje opresyjne, pulsujące *basowe brzmienie, które słyszymy w scenie rytualnego palenia książek przez nazistów (The Book Burning), a któremu znacznie bliżej do tego, co znamy z wcześniejszego dzieła Williamsa - Monachium.

W muzyce do Złodziejki książek więcej jest jednak liryzmu i ciepła niż przygnębiającego mroku. Odróżnia ją to m.in. do tej z Prochów Angeli, gdzie w warstwie instrumentalnej także dominują *smyczki, fortepian, obój i klarnet. Nawet Śmierci, która nie ma tu wizerunku ponurego żniwiarza, nie towarzyszą żadne groźne dźwięki Dies Irae, ale dostojny, trochę melancholijny temat ( ?One Small Fact?, The Visitor At Himmel Street), którego cudownie pogodna aranżacja w kulminacyjnym Finale to prawdopodobnie najpiękniejszy fragment tej ścieżki dźwiękowej. Ładnych momentów jest tu w ogóle pod dostatkiem, choć często kryją się w otoczeniu mniej charakterystycznej, trudniejszej do zanucenia muzyki tła. Tylko w utworze Rudy is Taken Williams pozwala sobie na niczym nieskrępowany patos. Można się zżymać, że to manipulacja, że kicz, że takie chwyty są już dziś passé, ale to właśnie dla tych emocji wielu słuchaczy nadal sięga po muzykę filmową.

Złodziejka książek Johna Williamsa to podróż w przeszłość. To przypomnienie czasów, gdy ścieżki dźwiękowe potrafiły dostarczać autentycznych wzruszeń nawet bez znajomości obrazu, któremu towarzyszą. To propozycja dla osób, które docenią nie tylko warsztatową elegancję kompozycji, ale również wrażliwość i dojrzałość 82-letniego artysty. W tej branży szczególnie te ostatnie to wartości prawdziwie bezcenne.

Recenzję napisał(a): Krzysztof Ruszkowski   (Inne recenzje autora)




Zobacz także:
Wczytywanie ...


Lista utworów:

01. ?One Small Fact? - 1:46
02. The Journey to Himmel Street - 1:48
03. New Parents and a New Home - 1:33
04. Ilsa`s Library - 2:21
05. The Snow Fight - 1:01
06. Learning to Read - 2:48
07. Book Burning - 2:52
08. ?I Hate Hitler!? - 2:06
09. Max and Liesel - 1:11
10. The Train Station - 2:16
11. Revealing the Secret - 4:11
12. Foot Race - 1:20
13. The Visitor at Himmel Street - 2:02
14. Learning to Write - 2:07
15. The Departure of Max - 2:32
16. ?Jellyfish? - 2:08
17. Rescuing the Book - 1:55
18. Writing to Mama - 2:42
19. Max Lives - 1:31
20. Rudy is Taken - 2:00
21. Finale - 2:48
22. The Book Thief - 7:05

Razem: 52:03

Komentarze czytelników:

Mefisto:

Moja ocena:

Ciekawa uwaga o tym przewracaniu kartek. A recka dobra.

mikaelo:

Moja ocena:

I tu nasuwa się wszechobecna wśród współczesnych recenzentów muzyki filmowej maniera - a mianowicie, bezkompromisowość i wybiórczość, trzymanie się kurczowo jednej sprawdzonej strony i bezwarunkowe jej bronienie. Mamy na soundtracku patos i kłującą niemiłosiernie powtarzalność - jednak, jako, że to Williams, gigant wśród kompozytorów filmowych, który stanowi pewien kanon w klasycznej formie, to w ocenie muzyki nie ma miejsca na sceptycyzm, a wręcz natarczywe usprawiedliwianie takiej, a nie innej warstwy muzycznej.

Daję sobie uciąć rękę, głowę i wszystkie 3 głowy, ze jakby w podobnym stylu do tego filmu ścieżkę dźwiękową napisał Zimmer itp., to zarzutom o autoparodię i trywialność nie byłoby końca.

Dziękuję za uwagę.

Krzysztof Ruszkowski:

Moja ocena:

Lepiej nie dawać sobie nic ucinać. ;) Powtarzalność i patos to również domena Zimmera, mimo że Niemiec pisze muzykę w zupełnie innym stylu. Pozwólmy Williamsowi pisać swoją muzykę, a Zimmerowi swoją. Ja lubię słuchać i jednej, i drugiej, choć na pewno bliżej mi do klasycznego brzmienia Williamsa i nie widzę powodu, by krytykować go za to, że zamiast odkrywać koło na nowo, w ramach starej konwencji w dalszym ciągu potrafi napisać coś, co nie tylko jest doskonałe warsztatowo, ale przede wszystkim po prostu piękne.

itseemstobeme:

Moja ocena:

Bardzo dobry soundtrack :)