Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Klątwa (The Grudge)

01 Luty 2005, 10:44 
Kompozytor: Christopher Young

Rok wydania: 2004
Wydawca: Varese Sarabande

Muzyka na płycie:
Klątwa (The Grudge)

Film "Klątwa" to *remake japońskiego filmu "Klątwa Ju-On" z 2003 roku. Oba filmy wyreżyserował ten sam reżyser - Takashi Shimizu. Obraz wyprodukowali twórcy znanego horroru "Krąg". Film, jak zwykle w przypadku horrorów, opowiada nam pewną straszną i dość nieprawdopodobną historię. Tym razem jest to nawiedzony dom w centrum Tokio. Dom w którym straszy... Związana jest z nim klątwa, która zabija każdego, kto przekroczy jego próg. Jej ofiary umierają i wtedy rodzi się nowa klątwa. Jak wirus przechodzi na kolejne osoby, które pojawiają się w domu. Tak tworzy się niekończący łańcuch przerażenia...

Do tego typu filmu potrzeba kompozytora, który w tworzeniu muzycznych ilustracji do horrorów ma spore doświadczenie. I tak wybór padł na Christopher`a Young`a. Young zasłynął jako kompozytor muzyki do jednych z najsłynniejszych thrillerów i horrorów w dziejach kina. Wystarczy wspomnieć takie tytuły jak "Wysłannik Piekieł", "Mucha 2", "Gatunek" czy "Koszmar z Ulicy Wiązów 2". Ostatnio kompozytor uraczył nas bardzo dobrymi partyturami do filmów "Jądro Ziemi" i "Kroniki Portowe". "Klątwa" to kolejna przygoda Young`a z mrocznymi filmowymi klimatami. I niestety przygoda bardzo, ale to bardzo nieudana...

Album wydany przez Varese Sarabande zaskakuje w dwóch aspektach. Pierwszym to bardzo słabe wydanie. Zwykła wkładka na miękkim papierze z sześcioma małymi czarno-białymi zdjęciami to lekka przesada. Tak Varese wydawało płyty 10-15 lat temu. Druga rzecz, która rzuca się w oczy to tylko jeden utwór na liście utworów. Album posiada jeden 42 minutowy track, podzielony na osiem części. Niestety widoku długości tego podzielenia nie dane nam jest na okładkach zobaczyć.

Cała płyta to zbiór paru nieartykułowanych dźwięków, mających chyba za zadanie przestraszyć słuchacza. Album otwiera mroczna kompozycja z niepokojącymi smyczkami i z złowieszczym damskim głosem w tle. Akompaniują temu dzwonki. I tylko ten temat zasługuje na pochwałę. Jednak jak to się mówi "nie ma róży bez ognia". I tak to co słyszymy w tych pierwszych paru minutach to w dużej części kopia tematu Young`a z jego wcześniejszego filmu "Psychopata" z 1995 roku.

Dalej jest tylko gorzej. Young usiłuje budować atmosferę napięcia dzięki użyciu metalicznie brzmiącej perkusji i harf. Muzyczny "ambient" serwowany przez kompozytora przypomina różnego typu odgłosy "przyrody" z filmów typu "Obcy". Słuchając zastanawiałem się, czy słucham muzyki filmowej, czy muzycznego tła kanałów ściekowych, odgłosów w hucie szkła czy scenerii ciemnych ulic. Używana od czasu do czasu *czelesta i pianino raz na parę minut starają się zwrócić słuchaczowi uwagę, by nie sięgał zbyt często po przycisk przewijania, od którego palec nie jest w stanie się oderwać. Na domiar tego, słuchając płyty nie sposób zauważyć kiedy zmienia się te osiem utworów. Muzyka zamiast przestraszać usypia. Chyba tylko dwa razy zerknąłem na czas trwania, gdy parę razy metaliczna perkusja i syntezatory dawały mi do zrozumienia : "Hej właśnie budujemy napięcie! Patrz zaraz coś z głośników wyjdzie".

O tej płycie nie ma co więcej pisać. Koszmarnie nudna, zupełnie nie współgrająca z obrazem, jest na pewno najgorszą płytą kompozytora w ostatnich pięciu latach. Należy również do ścisłej czołówki najgorszych płyt tego kompozytora, nie mówiąc już o jej miejscu w starciu z innymi muzycznymi ilustracjami do horrorów ostatnich lat. Te parę huków, uderzeń wariacyjnego fortepianu nie jest wstanie uratować tej muzyki. Nikomu nie polecam. Ocenę podniosłem o pół gwiazdki, tylko z powodu początkowych minut. Parę dźwięków z "Psychopaty" można powiedzieć "uratowało" tą płytę przed totalną degradacją. No cóż, nieraz tak musi być, że ocenę podnosi fakt zapożyczenia muzyki z wcześniejszego, lepszego dokonania.

"Klątwa" Young`a to horror - muzyczny horror... Płyta tylko dla muzycznych masochistów. Jak do niej ustosunkują/ustosunkowali się fani kompozytora? Nie wiem... Jednak wiem jedno... Jeśli cenisz tego kompozytora, to nie słuchaj tej płyty, no chyba, że ten grzech już popełniłeś. Podsumowując : trzymać się z dala, nie słuchać, nie kupować... Jedyne trzy określenia, jakie mi się nasunęły odnośnie przyszłości tej płyty... *aria *róg

Recenzję napisał(a): Adam Krysiński   (Inne recenzje autora)





Lista utworów:

1.- 8. Ju-On
     1. - 05:21
     2. - 04:57
     3. - 03:47
     4. - 04:50
     5. - 01:35
     6. - 04:39
     7. - 12:37
     8. - 04:25

Razem: 42:13

Komentarze czytelników:

Thedues:

Moja ocena:

nie wiem czego pan Adam sie spodziewal ale moze najpierw zobaczyc film bo tam wlasnie muzyka straszy jak cholera!!!! a to ze taki charakter tej plyty to niezlomny fakt ze mamy doczynienia z horrorem!!nastawionym wylacznie na podniesienie i to BARDZO adrenaliny!!:)

Thedues:

Moja ocena:

Aha i jak mozna pisac ze muzyka ta nie współgra z obrazem...hihi;))) przeciez to ona spowodowala u mnie jak i u wielu osob niesamowity dreszczyk emocji!! to w takim razie Panie Adamie co pana przestraszylo na tym filmie i prosze nie wciskac ze nic i Pan taki twardziel:)) Tylko i wylacznie muzyka no przeciez nie dobrze ucharakteryzowana bohaterka;))Pozdrawiam

Adam Krysiński:

Moja ocena:

Niestety film widziałem 4 dni temu... Straszyć on straszy, ale muzyka napewno nie. Cuż z tego że ryknie czy huknie w paru momentach. Radze posłuchac innych ścieżek z horrorów. Bo ta w porównaniu z paroma innymi usypia, a nie straszy. Po straszna muzykę to prosze sięgnąc do Herrmanna, starego Younga, Simoniettiego czy Manfrediniego i paru innych. O filmie sie nie wypowiadam tylko o muzyce. I ona przynajniej mnie nie przestraszyła wogóle i nie jest prawdą że współgra z filmem - to sceny filmu straszą a nie muzyka. Bo tak się dziś kręci horrory niestety. No ale cuż to kwestia gustu. Dla mnie ta płyta to piece of shit za przeproszeniem. Pozdrawiam! I niech gusta pozostaną niezmienne :)

Szuja:

Moja ocena:
bez oceny

Mnie się podobał odgłos "bekania" tej jędzy w filmie. Czy ten "majstersztyk" też pojawia się w utworach? Jeśli tak, to zgadzam się z niskimi ocenami. :)

Amon:

Moja ocena:

Cóż, ja do tej ścieżki podeszłem jak do każdego innego scorea z horroru. Dodać trzeba, że jestem wielkim miłośnikiem takich chorych klimatów, tak więc recenzja ta nie może być obiektywna.Po tę płytkę powinni sięgnąć tylko i wyłącznie sympatycy mrocznych dzwięków. I mimo, że rzeczywiście nie jest to meritum strachu, to jednak potrafi wciągnąć. "The Grudge" jest przeznaczony dla nielicznych, potrafiących wtopić się w każdy dzwięk, w każdą trudną do sklasyfikowania nutę. Jak dla mnie jest to Sztuka przez duże S. Ale rzeczywiście trzeba w takiej muzie siedzieć, i umieć ją czuć. Dla innych score ten zapewne będzie nie do przyjęcia.


  Do tej recenzji są jeszcze 2 komentarze -> Pokaż wszystkie