Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Pierwszy zjazd redakcji Soundtracks.pl

21 Sierpień 2004, 08:28

Przed Wami relacja z pierwszego spotkania redakcji naszego portalu, które odbyło się w Warszawie w dniach od 13 do 15 sierpnia. Sprawozdanie jest też po części bliższym przedstawieniem naszym czytelnikom twórców portalu "Soundtracks.pl", oraz zapowiedzią drobnego konkursu z przymrużeniem oka.



Przygotowania do zjazdu trwały już na dobry miesiąc przed ustaloną datą spotkania. Różnymi formami telekomunikacji międzyludzkiej zapinało się wszystkie szczegóły na ostatni guzik. Organizacja takiego spotkania to wbrew pozorom dość ciężki orzech do zgryzienia. Czy łatwo jest zebrać na 3 dni parę osób ze wszystkich prawie stron Polski? Czy łatwo ustalić konkretną i pasującą wszystkim datę? Czy łatwo jest zorganizować tanie zakwaterowanie dla grupy osób? Chyba nie...

Piątek, 13 sierpień - Dzień pierwszy :
Dzień każdemu rozpoczął się od gorączkowych przygotowań do wyjazdu. Przecież trzeba kupić bilety na pociąg... Trzeba się spakować... Jakie płyty wziąć ze sobą... Jacy Ci redaktorzy będą i jak będą na żywo wyglądać? Każdy z nas miał takie dylematy, i każdy w miarę upływających godzin coraz bardziej zaczął kotłować w sobie myśli. Na dodatek przecież był piątek trzynastego, więc trzeba było mieć oczy dookoła głowy ;-)
I wreszcie po południu rozpoczął się czas wyjazdów. Nasz Naczelny wsiadł w autobus prosto z festiwalu filmów w Zwierzyńcu (ależ on ma tempo życia), Damian w pociąg z swego rodzinnego domu w Siewierzu, Janusz odjeżdżał z Łodzi, a ja z Piotrkiem - dwoje Krakusów, oczywiście z przepięknego zawsze i wszędzie Krakowa :) Na całą ekipę czekał Rafał w swojej rodzinnej Warszawie - nasz żywiciel i kierownik na najbliższe trzy dni.
Ja z Piotrkiem tuż przed naszym wyjazdem skoczyliśmy po odbiór całego nakładu naszego 2 numeru portalowej gazety - rety ile to ważyło. Obładowani siatkami z gazetami (nie wiem jak to zrobiliśmy, że nam rąk starczyło) i osobistym bagażem wsiedliśmy do pociągu, gromadząc na sobie dziwne spojrzenia innych pasażerów ("Co oni tyle makulatury w tych siatkach wiozą - miejsce tylko zajmują - pewnie dodatkowego biletu i tak nie kupili" :)

Najwcześniej do stolicy zajechał nasz Naczelny. Wiecie jakie sobie miejsce wysiadki wybrał? Nie ma co... Stadion 10-lecia - w sam raz na romantyczne spotkania :) Po nim prawie równocześnie przyjechali Damian i Janusz. Piotrek i ja dobiliśmy na Warszawę Centralną najpóźniej ze wszystkich, bo około godziny 21. I tu pojawiło się pierwsze zaskoczenie. Podjechała po nas "taksówka", a konkretnie ojciec Rafała - "Cześć chłopaki! Wsiadajcie! Jedziemy do Rafała". No i wsiedliśmy... Zostaliśmy wywiezieni 20 kilometrów za Warszawę (myśleliśmy, że nas do Kampinosu do piachu Pan Zbyszek wiezie ;-) Rodzina Rafała użyczyła dla nas piękną działkę z dużym drewnianym domkiem i wszystko stało się jasne. To był nasz obóz na najbliższe 3 dni. Reszta redaktorów już siedziała przy grillu i trunkach, a w tle słychać było oczywiście filmowo-muzyczne nuty (Barry nie leciał :P). Przerwaliśmy Rafałowi, Łukaszowi, Damianowi i Januszowi miłe konwersacje. Było przywitanie, uśmiechy, rozpakowywanie i te ciągłe teksty każdego do każdego - "inaczej sobie wyobrażałem Ciebie wiesz". Dużo czasu zajęła nam wspólna konwersacja na temat naszego 2 numeru gazety, który wszyscy poza mną i Piotrkiem nie widzieli jeszcze. Oczywiście musieliśmy oboje poczekać, aż szanowni redaktorzy przeczytają wszystko od deski do deski. My jednak nie byliśmy gorsi. W rączki wpadły nam egzemplarze gazet "Film Score Monthly" i "MusicFromTheMovies" - całkiem fajnie je robią, choć oczywiście do poziomu naszego czasopisma im jeszcze daleko ;)

"No ładne cacko ta gazetka" "O, a tutaj nie ma przecinka"

Gdy wreszcie po godzinie czy dwóch zakończyły się sprawy gazetowe zaczęły się na powietrzu dyskusje o muzyce filmowej przy grillu, winku, browarkach i Sprite`cie (nie ma to jak dwa litry Sprajta w jedną noc :) Ludzie! To było wybawienie! Siedzieliśmy do 4 rano trajkocząc o muzyce filmowej i wszystkim co się z nią wiążę. Wyraźnie było widać wszechstronne zainteresowania. O ile ja z Piotrkiem mieszkamy koło siebie i oboje sobie rozmawiamy często, to widać było, że reszta kolegów nie miała chyba nigdy sposobności pogadać z kimś o soundtrackach tak na poważnie przez więcej niż parę minut. O 4 rano doszło do nas, że wypada iść spać chyba. Więc tak się stało. Mnie przypadł zaszczyt, bo miałem wspólny pokój z samym Naczelnym - dobrze, że chłop nie chrapał bo mielibyśmy rankiem chyba nowego naczelnego ;-)

Sobota, 14 sierpień - Dzień drugi :
Nie ma to jak pobudka o 12 w południe :) Jezu jaki to problem zerwać się z wyra po takiej krótkiej nocy... Zajęło to całej ekipie z godzinkę. Kotłowanina, prysznic, przygotowywanie śniadania. Najgorsze było to, że strasznie padało. Siedzieliśmy więc na werandzie przy wiadomych dyskusjach. Od samego rana uczepiła się nas taka jedna pszczółka i w efekcie pożyła jeszcze chyba z 5 godzin ;-) Oczywiście stale nasz wspólny fotograf - Rafał, cykał fotki... Fotki pozowane, z zaskoczenia, śmieszne mniej lub bardziej. Szkoda że stale padało - raz mocno, raz nie. W sumie i tak nie mieliśmy nic do roboty więc w rozmowach to nie przeszkadzało. Piotrek się od nas nieraz odłączał by porozmawiać telefonicznie z małżonką, ale i tak nic nie tracił z naszych rozmów (pozdrowienia dla Basi od razu). I tak w sumie monotematycznie minął nam kolejny dzionek. Sennego ukojenia doznaliśmy wszyscy około godziny 23. Było by szybciej, gdyby nie Rafał, Piotrek i Janusz którzy na dole przez pół godziny śmiali się z słów "bootleg" i "promo" oraz z okreslenia "uderzenia waltorni, kotłów i basów" - które to stało się naszym redakcyjnym motto :P

"No wiecie co... Mnie Naczelnego chcieliście otruć" "Pytać Dębskiego o te konie czy nie...?" "Widzicie jak dyryguje Williams - właśnie tak"

Niedziela, 15 sierpień - Dzień trzeci i ostatni :
Był to chyba zdecydowanie najlepszy dzień zjazdu, i to pod wieloma względami. Na pewno jednak był to dzień, który każdy z nas zapamiętał najlepiej. Dlaczego? Ano dlatego, że w końcu nie codziennie ma się okazję spotkać na prawie trzy-godzinnym wywiadzie i obiedzie z kompozytorem Krzesimirem Dębskim. Tak... Z Krzesimirem Dębskim. To był nasz główny cel zjazdu. Szczegóły odnośnie miejsca spotkania nasz wszechstronnie utalentowany w kontaktach międzyludzkich redaktor naczelny ustalił w sobotę wieczorem i właśnie w niedzielę rano. Zacznijmy może jednak od początku.

Śniadanie mistrzów
Pobudka była bardzo wcześnie bo o 8 rano. Po śniadaniu wszyscy zaczęliśmy się pakować do wyjazdu. Na godzinę 14 byliśmy umówieni z Panem Krzesimirem, a tu trzeba było jeszcze coś Warszawę pozwiedzać :) Porządki i pakowanie zajęły nam z dwie godziny. Po raz drugi podczas naszego zjazdu nieoceniony okazał się Pan Zbyszek, tym razem wspomagany również przez mamę Rafała. Przetransportowani zostaliśmy dwoma samochodami do warszawskiego mieszkania Rafała na Pradze. Tam szybka kawa i wyjście na miasto. Pogoda była fenomenalna. Od razu Rafalskiego zatrudniłem jako osobistego fotografa. Cykał mi (i nam) fotki chłopak doskonale. Była już godzina prawie 12 i mięliśmy mało czasu na zwiedzanie, bo na 14 byliśmy przecież umówieni na wywiad. I tak zwiedziliśmy metro, miejskie autobusy, starówkę, aleje Jerozolimskie, pomnik Monte Cassino i pomnik Powstańców oraz (z zewnątrz oczywiście) pałac Krasińskich i zamek Królewski. Nie starczyło czasu na Łazienki i Grób Nieznanego Żołnierza, ale i tak nie dostalibyśmy się tam, ponieważ w Warszawie odbywały się wtedy defilady wojskowe.

"Ekstra macie gazetę"
O godzinie 13.45 byliśmy już w jednej z restauracji na Mokotowie. Napięcie sięgało zenitu... Kompozytor przyszedł bardzo punktualnie - o godzinie 14:02. Uśmiechnięty przywitał się z nami i rozpoczął się wywiad w trakcie którego wspólnie zjedliśmy wystawny obiad. Chyba każdy z nas zapamięta ten dzień na zawsze, a ja na pewno, bo w końcu rozmawiać z swym ulubionym polskim kompozytorem to niesamowite przeżycie.
(dalsze szczegóły odnośnie wywiadu - w tym więcej fotek oraz sam wywiad, na dniach pojawi się u nas na portalu) O godzinie 17 pożegnaliśmy się z Krzesimirem Dębskim i rozpoczął się czas pożegnań i powrotów. Damian z Januszem pojechali najwcześniej. Ja z Rafałem, Piotrkiem i Łukaszem wróciliśmy do domu Rafała po bagaże, a potem szybko na dworzec.

Grupowe pamiątkowe zdjęcie z Krzesimirem Dębskim

Spotkanie oficjalnie zakończyło się o godzinie 17.45, kiedy to wszyscy rozjechaliśmy się do swych miast i domów, zostawiając Rafała na dworcu centralnym (strasznie był nieszczęśliwy ;).

Były to trzy wyjątkowe dni... Tak wyjątkowe, że żal było wracać. Do zobaczenia za rok, na drugim zjeździe redakcji!

Podziękowania dla :
  • Rafała - za całą organizację spotkania, za posadę fotografa, za dach nad głową i za oprowadzenie po Warszawie.
  • Łukasza - za to, że dał mi/nam możliwość spotkania się z Krzesimirem Dębskim i za to, że potrafi utrzymać taką rozwydrzoną redakcję w ryzach.
  • Piotrka - za to, że towarzyszył mi w podróży, za to że mieszka tak blisko mnie i za to, że mozolnie tworzył kolejny numer gazety.
  • Damiana - za to, że powiedział mi tyle szczegółów o mym Maestro Barry`m i za te dowcipne powiedzonka którymi nas rozbawiał
  • Janusza - za to że poopowiadał jak to jest na studiach w Łodzi i za to, że kupił płytę ode mnie i za to, że miałem z kim gadać o Barrym
  • redaktorów - za to, że byliście, za wielką życzliwość, koleżeńskość, kulturę oraz za chęć spotkania i za to, że udało się nam razem zebrać.
  • PKP - za to, że dane nam było dojechać do Warszawy i wrócić z niej szczęśliwie pomimo bandyckich cen biletów


Specjalne podziękowania dla :
  • rodziców Rafała - Zbyszka i Basi Mrozowskich, za transport i pomoc w organizacji zjazdu
  • Kompozytora Krzesimira Dębskiego i Jego żony - piosenkarki Anny Jurksztowicz, za pomoc w organizacji wywiadu i w ogóle za chęć spotkania z naszą redakcją


Wszyscy obecni na zjeździe

Specjalne pozdrowienia dla :
Zbyszka, Szymona i Samuela, którzy niestety z powodu różnych spraw rodzinnych i zawodowych nie mogli być razem z nami w Warszawie.


Relację napisał :
Adam Krysiński

Autoryzacją opatrzył :
Łukasz Remiś

Zdjęcia wykonał :
Rafał Mrozowski


Rafalski:

Korzystając z okazji, ja także chciałbym Wam podziękować â€? dziękuje za to że jesteście, dziękuję za to że przyjechaliście. Możliwość poznania was osobiście, była dla mnie zaszczytem. Szczególne podziękowania kieruję do naczelnego Remisia za przedsiębiorczość i zapał oraz do Piotrka, który zrobił na mnie ogromne wrażenie â€? naprawdę żałuję że nie mieszkasz bliżej (Adam, farciarzu :P). Nie mogę się doczekać już następnego zjazdu (mam nadzieję że tym razem ze Zbysiem i Szymonem). Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję.

Szymon Jagodziński:

Mam do Was ogromną prośbę. Czy mógłby ktoś umieścić pod ostatnim zdjęciem podpis - kto jest kto? Jestem bardzo ciekaw!

Adam Krysiński:

Konkurs będzie zgadywankowy, to się wtedy wszystko wyjaśni ;-) A jeśli nie to i tak się okaże za niedługo :)


Soundtracks.pl

© 2002-2024 Soundtracks.pl - muzyka filmowa.
Wydawca: Bezczelnie Perfekcyjni