W ciemność. Star Trek (Star Trek Into Darkness)06 Lipiec 2013, 12:26 | |
Kompozytor: Michael Giacchino
Orkiestracje: Tim Simonec i 7 in.
Dyrygent: Tim Simonec
Wykonanie: Hollywood Studio Symphony, Page La Studio Voices
Rok wydania: 2013 Wydawca: Varese Sarabande
|
| | W ciemność J.J. Abramsa próbował być dla swojego poprzednika tym, czym Gniew Khana dla pierwszego Star Treka - kontynuacją nie tylko efektowniejszą wizualnie, ale przede wszystkim obfitującą w dramatyczniejsze zwroty akcji i w konsekwencji bardziej angażującą emocjonalnie. Wyszło raczej tak sobie, zaś liczba fabularnych nawiązań do klasyka Nicholasa Meyera z 1982 r. sprawia, że najnowszy odcinek serii ogląda się bardziej jak prequel tamtego filmu niż dalszy ciąg hitu z 2009 r.
Ścieżkę dźwiękową do najnowszego obrazu o gwiezdnych podróżnikach skomponował jak poprzednio Michael Giacchino. Jego dzieło sprzed 4 lat, choć jak najbardziej poprawne, pozostawiało pewien niedosyt, szczególnie w porównaniu z dziełami Goldsmitha, Hornera czy Eidelmana do wcześniejszych epizodów. W ciemność utrzymany został w podobnym stylu, ale w stosunku do Star Treka `09 znacząco poprawiono sposób, w jaki go nagrano i zmiksowano. Giacchino pożegnał się z inżynierem-weteranem Danem Wallinem, którego praca od jakiegoś czasu pozostawiała sporo do życzenia. To właśnie na niego zrzucano winę za ?suche? i płaskie brzmienie ostatnich soundtracków Amerykanina. Tym razem odpowiedzialność za stronę techniczną wziął Joel Iwataki i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki muzyka odzyskała swój trzeci wymiar. Poszczególne sekcje orkiestry zaczęły żyć własnym życiem, niuanse w końcu stały się wyraźne, a dawno niesłyszany pogłos dodał intensywności wydobywanym przez instrumenty dźwiękom. Zyskał na tym i temat główny, który tym razem prezentuje się dużo efektowniej i dostojniej (patrz np. Sub Prime Directive).
Ponownie swoją wizytówkę muzyczną otrzymał też czarny charakter. Oparta na krótkim motywie rytmicznym, wpleciona w subtelny fortepianowy London Calling, z początku wypada niepozornie. Stopniowo jej mechaniczny charakter coraz bardziej zdradza zimną i bezwzględną naturę postaci kreowanej przez Benedicta Cumberbatcha. Szkoda, że na płycie nie znalazła się koncertowa aranżacja tego tematu, zatytułowana Ode to Harrison. Byłby to niewątpliwie dużo bardziej wartościowy bonus niż dostępny w wydaniu amerykańskim klubowy Growl.
Słuchając poprzedniego Star Treka, szczególnie w edycji jednopłytowej, zdecydowanie zbyt rzadko czułem, że mam do czynienia z soundtrackiem do epickiego science-fiction. Sam kompozytor zresztą przyznał później, że świadomie odszedł od tradycyjnego formatu space opery, traktując obraz Abramsa raczej jako normalny film akcji - opowieść kumpelską, która akurat dzieje się w kosmosie. W przypadku W ciemność Giacchino śmielej posługuje się konwencją kosmicznej przygody i dba o to, by jego muzyka stanowiła nie tylko dynamiczny podkład pod sceny, ale także miała solidny walor dramaturgiczny.
Dobrym tego przykładem są naładowane adrenaliną i szalenie emocjonujące Ship to Ship oraz San Fran Hustle czy The Kronos Wartet, który ilustruje starcie z Klingonami. Słyszymy w nim barbarzyńską pieśń (ostatecznie nieobecną w filmie) oraz groźne partie kotłów przebijające się przez pełną suspensu zasłonę tworzoną przez kwintet smyczkowy. Amerykanin w ogóle lubi uderzać w patetyczne tony (vide Meld-Merized, Warp Core Values), co pokazał już przy okazji Johna Cartera, i nie przepuszcza żadnej okazji, by wykorzystać zmianę lokalizacji czy efektowne ujęcie do podkreślenia ich jakimś dramatycznym motywem. Kilka razy udaje się mu nawet skutecznie wywołać ciarki, jak podczas sceny konfrontacji Enterprise z USS Vengeance (utwór Bridgadoom). Giacchino, sam będąc fanem kina i muzyki filmowej, to jeden z niewielu hollywoodzkich kompozytorów jeszcze z entuzjazmem podchodzących do swojego zajęcia i starających się przenieść te emocje również na widza i słuchacza.
W ciemność. Star Trek, choć nie jest ścieżką dźwiękową o jakiejś wyjątkowej artystycznej ani nawet czysto rzemieślniczej wartości, to jeden z moich ulubionych soundtracków tego roku i pierwszy od paru lat autorstwa Michaela Giacchino, którego słucham z niesłabnącą przyjemnością non stop. Nie jest to coś, co mogę powiedzieć o większości dzieł jego kolegów po fachu. Tylko tyle? Jak na soundtrack do popcornowo-wakacyjnej filmowej przygodówki w zupełności wystarczy. *piano Recenzję napisał(a): Krzysztof Ruszkowski (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
01. Logos / Pranking the Natives - 03:02
02. Spock Drops, Kirk Jumps - 01:45
03. Sub Prime Directive - 02:24
04. London Calling - 02:10
05. Meld-Merized - 02:41
06. The Kronos Wartet - 05:26
07. Brigadoom - 03:42
08. Ship to Ship - 02:51
09. Earthbound and Down - 02:38
10. Warp Core Values - 02:57
11. Buying the Space Farm - 03:18
12. The San Fran Hustle - 05:01
13. Kirk Enterprises - 03:01
14. Star Trek Main Theme - 03:25
15. Conway - The Growl (Bonus Track)* - 02:56
Razem: 47:23
* - bonus track różni się w zależności od kraju wydania:
UK: Bo Bruce - The Rage That`s In Us All - 02:56
Australia: Penelope Austin - The Dark Collide - 02:56
Francja: I.V. - (I Wanna) Race With You - 03:16
Meksyk: Roxana - Noches Estridentes - 02:56
Brazylia: Ceu - Flashback 92 - 02:48
Japonia: Kyary Pamyu Pamyu - Into Darkness - 02:48
|
|
|
|