Animacja Kubo i dwie struny zachwyca od pierwszego wejrzenia. Mały, jednooki chłopiec grający na *shamisenie (japoński instrument muzyczny), papierowe ludziki, przerośnięty żuk czy gadająca małpa to postaci, które chce się lubić od pierwszego wejrzenia. Ich historia nie jest nudna - opowiada o poświęceniu, miłości, wybaczeniu i odwadze. Nic dziwnego, gdyż film powstał w słynnym studiu Laika, które pozostaje wierne technice tworzenia animacji klatka po klatce z wykorzystaniem kukiełek i makiet.
Niemałym dla mnie zdziwieniem było odkrycie, że muzykę do obsypanej nominacjami i nagrodami animacji Kubo i dwie struny napisał Dario Marianelli. Nie jest to jego pierwszy owoc współpracy ze studiem Laika. W 2014 roku Marianelli napisał muzykę do animacji Pudłaki, która niestety nie odniosła większego sukcesu. Kompozytor, który bardzo dobrze radził sobie w tandemie z reżyserem Joe Wrightem w filmach Duma i uprzedzenie (2005), Pokuta (2007) czy Anna Karenina (2012), tym razem poprzez swoją muzykę opisał historię małego Kubo - chłopca, który pragnął zostać prawdziwym samurajem. Drugie podejście do animacji studia Laika okazało się niestety również niezbyt udane.
Partytura Marianellego to przede wszystkim symfoniczne brzmienia, na tle których pobrzmiewają inspiracje dalekim wschodem. Kompozytor wykorzystuje instrumenty japońskie, m.in. flet *shakuhachi, shamisen oraz rozmaite perkusjonalia. Muzyka jednak nie porywa. Brak jakichś atrakcyjnych motywów, tematów postaci. Jedynie tytułowy Kubo otrzymał swoją muzyczną reprezentację w brzmieniu shamisenu. Najciekawszym utworem na płycie jest Origami Birds. Jego budowa jest dynamiczna, różnorodna *fakturalnie i rytmicznie. Marianelli korzysta z brzmienia owej japońskiej ?gitary?, która świetnie ilustruje nadprzyrodzone zdolności Kubo. Chłopiec dzięki swojej grze wyczarowuje ze zwykłych kartek rozmaite papierowe ludziki.
Większość utworów ma raczej charakter fantazji - rozwijane w nieskończoność są nowe pomysły, tematy np. w Ancestors, Meet The Sisters czy Kubo Goes To Town. Trzeba przyznać, że instrumentacja w wielu miejscach jest ciekawa. Dla podkreślenia smutku czy dramatyzmu partia instrumentalna wspierana jest chórem, jak w Hanzo`s Fortress. Gdy Kubo spotyka na swojej drodze kolejne przeszkody, muzyka automatycznie jest mocniejsza, głośniejsza, gęstsza. Efekt zaskoczenia czy dramatyzmu zupełnie umyka przy samym słuchaniu muzyki bez odniesienia do obrazu. Mimo świetnego wykonania i mojego podziwu dla kompozytora muzyka jest w większości utworów czysto ilustracyjna. Na ratunek przychodzi ostatni utwór While My Guitar Gently Weeps, cover rockowej ballady *Beatlesów. Piosenkę wykonuje amerykańska artystka Regina Spektor. Co prawda, nie jest to oryginalna kompozycja Marianellego, ale jego instrumentacja, z odniesieniami do muzyki dalekiego wschodu, mnie urzekła. Nie jest przesadzona, raczej subtelna, ale jednocześnie ciekawa zarówno rytmicznie, jak i harmonicznie.
Muzykę Marianellego trudno zapamiętać. Jedynie brzmienie shamisenu odróżnia tę muzykę od innych, typowych symfonicznych pejzaży. Soundtrack jest dość nużący w odsłuchu i nie dający się odczytać bez odniesień do obrazu. Fantastyczny cover piosenki Beatlesów dodaje jej uroku, ale niestety nie ratuje całości koncepcji. Będąc ogromną fanką poprzednich partytur Marianellego, czekam więc z nadzieją na kolejne produkcje.
*aria Recenzję napisał(a): Joanna Jęczmionka (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. The Impossible Waves
2. Kubo Goes to Town
3. Story Time
4. Ancestors
5. Meet the Sisters!
6. Origami Birds
7. The Giant Skeleton
8. The Leafy Galleon
9. Above and Below
10. The Galleon Restored
11. Monkey`s Story
12. Hanzo`s Fortress
13. United-Divided
14. Showdown with Grandfather
15. Rebirth
16. While My Guitar Gently Weeps - Regina Spektor |
|