Zanim w połowie lat 90-tych dokonał się wielki przełom w karierze Christophera Younga, przychodziło mu ilustrować niszowe, często nie najlepszej jakości produkcje - o niektórych z nich zapewne chciałoby się dzisiaj zapomnieć. Jednym z takich mało chlubnych epizodów w jego filmografii jest Huragan ognia - pierwszy i przez kilka następnych lat jedyny typowy film akcji w karierze Amerykanina. To produkcja z gatunku określanego przez polskich krytyków filmowych mianem ?łubudu?, czyli mówiąc po ludzku, kina kopanego, która w historii kinematografii zapisze się jedynie z powodu przedostatniej kreacji Brandona Lee - tragicznie zmarłego syna legendarnego Bruce`a Lee.
Choć Huragan ognia jest pierwszym filmem sensacyjnym, jaki oprawił muzycznie Christopher Young, nie stanowiło to dla kompozytora żadnego problemu, ponieważ wcześniej miał wielokrotnie okazję pisać dynamiczną muzykę akcji do filmów wojennych, przygodowych i science-fiction. W zasadzie nie udało mu się przez te kilka lat wytworzyć jakiegoś charakterystycznego modelu action-score`u, za to bardzo silnie wzorował się na twórczości Jerry`ego Goldsmitha i Jamesa Hornera. Naśladownictwo było najczęściej spowodowane fascynacją dziełami tych kompozytorów, ale przy okazji horroru Najeźdźcy z Marsa doszło do sytuacji, w której producenci filmu wręcz wymusili na Youngu upodobnienie muzyki akcji do Rambo Goldsmitha.
Zastanawiam się czy w przypadku Huraganu ognia również były jakieś naciski na kompozytora, aby kogoś ?papugował?, czy też twórcy powiedzieli mu ?zagraj to jeszcze raz Chris?. Bo ilustracja tego obrazu mocno mnie zawiodła z powodu swej nieoryginalności - to w zasadzie jedna wielka przepierka pomysłów. Jedyny temat muzyczny - azjatycka melodia rozpisana na egzotyczny flet (utwór Rapid Fire) oraz gitarę elektryczną (Together Alone) - powstała przez wycięcie dużej części nut z lirycznego tematu głównego z dramatu wojennego BAT-21. Niestety zabieg ten okazał się tak nieszczęśliwy w skutkach, jak lobotomia mózgu dla pacjenta. Ponieważ Huragan ognia to film akcji osadzony w azjatyckich zakątkach, stąd w partyturze zagościły również elementy etniczne w dominującej muzyce akcji. I tu spotkał mnie kolejny zawód. Christopher Young ponownie sięga po popularną w ilustracjach filmów akcji lat 80-tych mieszankę jazzu, rocka, popu i elektroniki, kolejny raz wzorując się na kompozycjach Jamesa Hornera (48 godzin, Commando, Czerwona gorączka). Echa tych ilustracji można było już wcześniej usłyszeć w kompozycjach Younga, napisanych do takich filmów, jak BAT-21, Avenging Angel czy Last Flight Out. W Huraganie Ognia uświadczymy: improwizującego saksofonu (mającego, tak jak w Commando, pokazać, że główny bohater filmu to facet z jajami), syntetycznych loopów, marimby, keyboardów, świszczącego brzmienia fletu *shakuhachi czy robiących trochę zamieszania ostrych, gitarowych riffów. A wszystko to podparte jednostajnym rytmem perkusji. Dodam, że gitarę elektryczną Young wykorzysta w podobny sposób kilka lat później, w ilustracji Desperatek. Nie znajdziemy tu żadnych dłuższych linii melodycznych. Najważniejszy jest szybki rytm, wsparty gwałtownymi wstawkami instrumentalnymi. Niemal identyczne środki ekspresji zostały użyte w materiale ?suspensowym?, z tymże w tym elemencie ilustracji Amerykanin wprowadza trochę więcej chaosu za sprawą perkusyjnych wyładowań, epizodycznych wejść fletu shakuhachi, cytry *koto oraz gitarowych riffów. Jedyną nowością jest wprowadzenie westernowej harmonijki ustnej - Young dosyć nieudolnie naśladuje tu morriconowską muzykę ze spaghetti-westernów Leone. Innym razem instrument ten, już w bardziej ?countrowym? zabarwieniu, został użyty w relaksującym Good Humor.
Taka mieszanka stylów i brzmień towarzyszy nam przez blisko czterdzieści minut. Ten czas z pewnością wielu fanom Christophera Younga odbije się czkawką, a to z powodu dużej wtórności i przewidywalności jego score`u. Tym razem artysta najzwyczajniej w świecie odprawił pańszczyznę. Cóż, być może obraz Dwighta Little nie zasługiwał na lepszą i ambitniejszą oprawę muzyczną. Osobom, które nie zetknęły się wcześniej z twórczością Younga i Hornera z lat 80` i przełomu 90` , Huragan ognia z początku może się wydać całkiem interesującą kompozycją, lecz już po kilkunastu minutach słuchacze odczują znużenie ze względu na monotonię kompozycji, nieskończoną muzykę akcji i "suspense", budowaną stale na tych samych fundamentach. Z utworami po prostu traci się kontakt. Ponadto elektronika została wykorzystana przez Younga w dość prymitywny sposób, przez co jego *score momentami dorównuje swoją tandetnością ilustracjom z najbardziej pogardzanych reprezentantów kina akcji. Obciążoną takimi wadami kompozycję mogę polecić jedynie najbardziej zagorzałym fanom Christophera Younga. Recenzję napisał(a): Damian Sołtysik (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. Rapid Fire - 03:04
2. Da-Daiko - 01:28
3. Be or Not - 01:56
4. Witness to a Murder - 03:37
5. Together Alone - 02:51
6. Mousetrap - 02:54
7. Good Humor - 01:58
8. Glory Trail - 03:10
9. Fed Funk Muck - 03:54
10. Slim Princess - 01:11
11. Free Fire - 04:14
12. Say - 02:58
13. Kix - 01:50
14. Kaper Kut - 05:40
15. Wish you Wish - 01:34
Razem: 42:19 |
|