Ghost Rider20 Luty 2007, 01:27 | |
Kompozytor: Christopher Young
Rok wydania: 2007 Wydawca: Varese Sarabande
|
| | Moda na filmowe adaptacje komiksów nie przemija. Choć często są to produkcje marnej jakości (Daredevil, dwie części Spidermana), na których krytycy nie pozostawiają suchej nitki, to jednak pieniądze zostawione w kasach kin przez masową publiczność decydują o kręceniu kolejnych efektownych bajek. W fabryce snów nikt zdaje się nie przejmować zdaniem wiernych fanów komiksowych bohaterów, którzy nieraz cierpią katusze patrząc, co wyczynia się z ich ulubieńcami. Z pewnością wielu z nich kolejny powód do narzekań będzie miało w tym roku, bowiem na ekran przeniesiono przygody następnego herosa, który zaistniał kiedyś w komiksach publikowanych przez słynne wydawnictwo Marvel. Mowa o Johnnym Blaze - motocykliście, który za cenę życia swego ojca podpisuje pakt z diabłem, stając się Ghost Riderem, płonącym szkieletem wyjeżdżającym co noc na połów grzeszników.
Choć kompozytor Christopher Young zdawał się być optymalnym kandydatem do tego mrocznego obrazu - wszak demoniczne i piekielne klimaty a także tematyka walki ze złem są niemalże jego specjalnością - to jednak pewnym zaskoczeniem dla wielu fanów filmowych brzmień była wiadomość, że zilustruje on Ghost Ridera. Spodziewano się kogoś z samego hollywoodzkiego czuba, a nie kompozytora od wielu lat balansującego między drugą a pierwszą ligą amerykańskich ilustratorów. Ten obraz oraz Spiderman 3 to dwa prestiżowe projekty, które są dla Younga szansą na zawojowanie Hollywood, jednakże trudno po przesłuchaniu Ghost Ridera o stwierdzenie czy pierwsza z szans została wykorzystana - czas pokaże.
Aparat wykonawczy, jakim posługuje się Christopher Young w Ghost Riderze jest monstrualny. Blisko stu-osobowa orkiestra symfoniczna plus 32-osobowy chór mieszany to coś, nad czym wielu kompozytorów nie zawsze potrafi zapanować, ale stary wyjadacz Young to postać lubująca się właśnie w tworzeniu monumentalnych, rozdmuchanych ilustracji. Jego ceniony ?gotycki? styl komponowania zagościł już w ilustracjach kilku gatunków filmowych - od Hellraisera II po drugą część Spidermana. Właśnie dlatego to ?Bella Lugosi muzyki filmowej? został zatrudniony, aby w bardzo spektakularny sposób uwieńczyć muzycznie dzieło Marka Stevena Johnsona. Przyprawiające o gęsią skórkę brzmienie orkiestry symfonicznej a także przeszywający, apokaliptyczny chór mieszany stały się również podstawą ilustracji Ghost Ridera i to nimi Young uderza w słuchacza już w pierwszej kompozycji. Poznajemy w niej temat główny dzieła - kilku-nutowy, sprawiający wrażenie niedokończonego i niedopowiedzonego, brzmi złowrogo za sprawą ?westernowej? gitary i *waltorni, ale przykuwa uwagę przede wszystkim idealnym oddaniem tragizmu postaci motocyklisty zmuszonego sprzedać duszę diabłu.
O ile konwencja zaproponowana w pierwszym utworze może nikogo nie zdziwi, to z pewnością wielu słuchaczy zrobi wielkie oczy słuchając kolejnych kompozycji - któż by się bowiem spodziewał Christophera Younga łączącego heavy metal z symfonią! Daleki jestem w tym miejscu od słania peanów pod adresem twórcy za jego oryginalność, ponieważ zdaję sobie sprawę, że podobny muzyczny miks musiał zostać podłożony w filmie za temp-track. Niemniej jednak zaskoczyła mnie jedna rzecz - z jakże dziecinną łatwością i swobodą Amerykanin operuje gitarami elektrycznymi i w ogóle metalową stylistyką. Jak rasowy metalowiec radzi sobie na nigdy wcześniej nie zbadanym terytorium. Jego połączenie ciężkiego brzmienia z orkiestrą niejednokrotnie przywołuje dokonania Metalliki z ich bestsellerowego albumu S&M. Young odpowiednio wykorzystując gitary, zbudował hipnotyzującą atmosferę kompozycji i uczynił ją bardziej motoryczną. Mocno wybijane perkusyjne rytmy nadają muzyce Younga pewnej rytualności, zaś soczyste i iskrzące zarazem brzmienie gitar tworzy iście piekielny, gorący klimat. Konwencja heavy i thrash-metalowej muzyki wzbogaconej o masywne chóry i orkiestrę potrafi zwalić z nóg. Nieprawdopodobnie efektownie brzmi tu zwłaszcza hit albumu More Sinister Than Popcorn, gdzie Young puszcza oko do słuchacza prezentując, obok owej rytualnej muzyki, kilka swoich sprawdzonych chwytów z głośnymi uderzeniami apokaliptycznego chóru i orkiestry a także rozrywającymi głośniki przepotężnymi *glissandami waltorniowymi, które słyszeliśmy już m.in. w Tales From The Hood (lubi z nich też skorzystać także Elliot Goldenthal).
Nie tylko smolisto-czarnymi i ognistymi refleksami mieni się ilustracja Christophera Younga. Nawet najbardziej wyrafinowane i apetyczne muzyczne danie bez odprężającej przerwy potrafiłoby przyprawić o ból brzucha z powodu przesytu. Takim relaksującym przerywnikiem jest temat miłosny z A Thing for Caren Carpenter i Serenade to a Daredevil`s Devil. Rozkoszna, pełna lekkości melodia z latynoską gitarą, trochę podobna do jednego z tematów z odrzuconego score`u, który Amerykanin napisał do Niedokończonego Życia. W ogóle wszelakie elementy ?westernowe? i latynoskie to mocny punkt omawianego dzieła. Należy do nich także dramatyczny motyw z pełną tragizmu meksykańską trąbką (San Venganza). Innym interesującym przerywnikiem, który pozwoli nam odetchnąć po przyprawiających o palpitację serca i przytłaczających utworach jest No Way To Widsom, kawałek bardzo kojarzący mi się ze stylem Marka Ishama, za sprawą ?mokrego? brzmienia klarnetu i dość powoli snujących się smyczków.
Ilustracja Ghost Ridera ma też swoje inne, już znacznie mniej atrakcyjne oblicze. Ujawnia się ono szczególnie w połowie i finale, gdzie metalowe brzmienia ustępują miejsca bardziej tradycyjnym środkom wyrazu. Z powodu nadmiernej ilustracyjności utworów oraz gęstej struktury kompozycji i panoszącego się chaosu, odbiór części orkiestrowych kompozycji pozostawia wiele do życzenia. Narracja prowadzona jest w bardzo nieciekawy i toporny sposób, a napięcie budowane jest zaskakująco nieudolnie. Youngowi nader często zdarza się też włączyć auto-pilota - momentami wręcz bezczelnie kopiuje kiedyś już wykorzystane sekwencje instrumentalne i powiela własne rozwiązania. Z poprzednio stosowanych przez Amerykanina w swojej muzyce akcji elementów, szczególnie rzucają się w uszy ?huraganowe? *smyczki łączone z punktowymi wejściami perkusji i chóru a także wejścia mieszanego chóru i orkiestry na bardzo wysokie rejestry (w zasadzie nieodzowny element każdej horrorowej ilustracji Younga). Swoją nierówną ilustrację Young pieczętuje w niezbyt chwalebny moim zdaniem sposób - muzycznym potworkiem stworzonym pod publiczkę. Druga połowa utworu The West Was Built On Legends jest bowiem niestrawnym połączeniem chóralnej muzyki skażonej syndromem Carminy Burany z mediaventurowskimi *orkiestracjami i rytmiką.
O takich ilustracjach, jak Ghost Rider można powiedzieć, że są beczką miodu ze szczyptą dziegciu. Mamy tu szalenie efektowny mariaż symfonii i rocka, kunsztowne chóralno-symfoniczne rzemiosło, przy którym momentami ręce składają się do oklasków, i melodykę stojącą na solidnym poziomie, cały zaś *score jest zaprezentowany na albumie w dosyć rozsądny i przemyślany sposób, ale niesmak pozostawia po sobie część orkiestrowej muzyki akcji i underscore, napisanych bez inwencji i polotu, lecz z pewnym wyrachowaniem, automatycznie. Nie oznacza to jednak, że Ghost Ridera można polecić jedynie miłośnikom kompozytora. Wręcz przeciwnie, osoby, które nigdy wcześniej nie zetknęły się z twórczością Christophera Younga, a już szczególnie takimi kompozycjami jak Species, Urban Legend, The Core, Hellraiser 2 czy dodatkową muzyką ze Spidermana 2, nie odczują aż tak bardzo wtórności najnowszego dzieła Younga, dlatego zwłaszcza im je polecam. Jestem zresztą pewien, że tym efektownym i spektakularnym dziełem zyska on sobie wielu nowych, młodych fanów. *aria Recenzję napisał(a): Damian Sołtysik (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. Ghost Rider - 03:16
2. Blackheart Beat - 03:06
3. Artistry in Death - 04:13
4. A Thing for Karen Carpenter - 02:01
5. Cemetery Dance - 05:31
6. More Sinister Than Popcorn - 05:40
7. No Way to Wisdom - 02:15
8. Chain Chariot - 06:18
9. Santa Sardonicus - 03:36
10. Penance Stare - 05:26
11. San Venganza - 03:22
12. Blood Signature - 02:08
13. Serenade to a Daredevil`s Devil - 01:53
14. Nebuchadnezzar Phase - 05:52
15. The West was Built on Legends - 03:59
Razem:58:36 |
|
|
|