Czarny rumak Waltera Farleya to jedna z najpopularniejszych powieści dotykających wątku przyjaźni młodego człowieka i konia. Bestsellerowe dzieło otworzyło całą serię książek, których Farley napisał w późniejszych latach aż osiemnaście. W związku z ich sukcesem w Hollywood zainteresowano się twórczością amerykańskiego pisarza i w 1979r powstała ekranizacja pierwszej powieści z cyklu. Obraz wyreżyserował Carroll Ballard, twórca wybitnie specjalizujący się w kręceniu filmów, w których centralnym wątkiem był właśnie kontakt człowieka z naturą (Już nigdy nie zawyje wilk, Wind, Fly Away Home, Duma). Produkcją obrazu zajął się sam Francis Ford Coppola, a na stanowisku kompozytora zasiadł jego ojciec Carmine, który w przeszłości kilkukrotnie oprawiał muzycznie dzieła swojego syna (Czas Apokalipsy, Ojciec chrzestny I i II, Ludzie deszczu, Tonight for Sure). Wcześniej jednak tworzeniem muzyki miał zająć się William Russo, lecz ze względu na różnice artystyczne został zwolniony.
Czarny rumak
dodatkowa muzyka: Shirley Walker, Nyle Steiner, Bill Douglass, Kenneth Nash, George Marsh, Dick Rosmini
dyrygent: Carmine Coppola, Dan Carlin jr
wykonanie: The Zoetrope Film Symphony Orchestra
fortepian solo: Shirley Walker
Zanim Carmine Coppola zaczął trudnić się orkiestracją i komponowaniem był flecistą w NBC Symphony Orchestra i to właśnie na ten instrument drewniany została skomponowana część ilustracji Czarnego rumaka począwszy od ślicznego, pełnego ciepła tematu głównego (w pierwszym utworze prowadzonego przez *smyczki i flet), który od pierwszego wysłuchania zapada w pamięć i sprawia dziwne wrażenie jakbyśmy już kiedyś go słyszeli. Chyba najmocniejszy punkt score`u. Równie kameralna w brzmieniu, co temat główny jest dalsza część kompozycji ilustrująca zwłaszcza pierwszą połowę filmu. Zadaniem muzyki było tutaj oddanie niepewności i samotności młodego chłopaka wraz z rumakiem ocalonego z katastrofy na bezludnej wyspie, co Coppoli świetnie udało się uzyskać za pomocą sugestywnego underscore`u. Flet zostaje tu uzupełniony o brzmienie bębenka i harfy, pojawia się ponadto groźny fagot i narastające smyczki. Im dalej wędrujemy przez ilustrację Amerykanina tym bardziej barwna się staje. Wplata on w swoje kompozycje zarówno charakterystyczną arabską melodykę jak i strunowe cymbały, co razem nadaje im bardzo interesującego kolorytu.
W dalszej części albumu doświadczamy przeskoków od muzyki mocno kameralnej, wręcz ascetycznej do majestatycznych fanfar napisanych dla czarnego rumaka (utwór The Black Stallion) oraz dynamicznej, symfonicznej epiki towarzyszącej galopującemu rumakowi i scenom z wyścigów, która również została zaopatrzona w fanfarową, bujną melodykę. Zdarzają się wreszcie pojawiające się znienacka westernowe elementy w postaci *banjo i harmonijki. Momentami bardzo drażni niespójność ilustracji Czarnego rumaka, bo obok wspomnianych elementów pojawiają się gryzące się z wcześniejszymi fragmentami eleganckie, melancholijne fortepianowe sekwencje (utwór Henry) jak i nieco tracąca myszką symfonika. Częściowo braki w spójności uzasadnione są jednak tym, że pewne fragmenty score`u Carmine`a Coppoli zostały odrzucone a dodatkową muzykę napisali Shirley Walker i Nyle Steiner a także, co ciekawe kilkoro muzyków sesyjnych.
Niewątpliwie jednak mankament ten ma wpływ na końcową ocenę i wrażenia z odsłuchu. Ilustracja Czarnego rumaka dosyć poprawnie spisuje się na albumie, mimo iż wypełnia ją w dużej mierze underscore, które jednak jest na tyle złożone i bogate w detale, że nie staje się dużym balastem. Kompozycja ta straciłaby sporo gdyby nie wyrazisty temat główny, który odpowiednio często eksploatowany sprawia, że zostają zachowane rozsądne proporcje pomiędzy melodyką a underscore. Na koniec pochwalić należy wydawców albumu za taki układ utworów, dzięki któremu nie ulegamy znużeniu, za to stopniowo odkrywamy kolejne atrakcje ścieżki dźwiękowej Czarnego rumaka. Za swoją kompozycję Carmine Copppla otrzymał nagrodę Los Angeles Film Critics Award, był także nominowany do Złotego Globu, lecz przegrał z
samym sobą, bowiem otrzymał tą statuetkę za ilustrację Czasu Apokalipsy.
Ocena: (3,5/5)
Powrót czarnego rumaka
dyrygent, *orkiestracje: Georges Delerue
wykonanie: London Session Orchestra
Cztery lata po premierze Czarnego rumaka w Hollywood powstał *sequel zatytułowany Powrót czarnego rumaka już z innym reżyserem i kompozytorem na planie. Tym razem na kompozytorskim stołku zasiadł Georges Delerue i choć napisał lepszą ilustrację niż Carmine Coppola to przez komercyjną porażkę filmu nie została ona w swoim czasie zauważona i doceniona. Po przesłuchaniu i porównaniu obu kompozycji z łatwością można wyłapać podobieństwa między nimi a także różnice w podejściu twórców do tematu. Ilustracja Francuza rozpisana została na znacznie większy aparat wykonawczy, ma bardziej epicki charakter, ale trzeba przyznać, że estetyka kompozycji jest momentami bardzo podobna i słychać to już w pierwszej kompozycji. Jest w niej zawarty fanfarowy temat główny ilustracji - prawdziwy melodyczny majstersztyk, jeden z koronnych dowodów na olbrzymi talent Georgesa Delerue w tej materii. Każda wariacja na temat czarnego rumaka przyniesie koneserom wybornej tematyki ogrom satysfakcji, choć przyznam, że Francuz momentami polewa swoją melodię zbyt dużą ilością lukru. Nie powiedziałbym, że temat ten jest sercem ilustracji, bez którego stała by się martwym organizmem muzycznym, gdyż Francuz był tym razem bardzo mocno zainspirowany scenariuszem i stworzył drugi, liryczny temat główny, który odznacza się równie wielką melodyjnością - z wielką satysfakcją to samo mogę powiedzieć o drobniejszych motywach pobocznych wyprowadzanych przez Francuza z tematów głównych.
Tu uwidacznia się podstawowa różnica między dwoma wspomnianymi kompozytorami. Carmine Coppola miast tematami wolał raczej operować poszczególnymi instrumentami i preferował underscore, zaś dla Georgesa Delerue priorytetem w Powrocie czarnego rumaka było stworzenie jak najlepszego, bogatego i odpowiedniego materiału melodycznego, który potem mógłby na kilka sposobów przetwarzany i podawany, aby jak najlepiej oddać charakter danej sceny, choć trzeba powiedzieć, że Francuz nie rezygnował całkowicie z underscore, lecz akurat w przypadku tej ilustracji pełni ono marginalną rolę. Muzyka geniusza z Roubaix nie ma tak dużego zabarwienia etnicznego jak dzieło Coppoli, pomimo, że akcja filmu ulokowana jest w Maroku. Zamiast strunowych cymbałów i perkusji za stworzenie skojarzeń z arabskimi, pustynnymi rejonami w Powrocie czarnego rumaka odpowiedzialny był flet. Delerue w przeciwieństwie do Coppoli zdaje się nie przywiązywać specjalnie uwagi do lokacji filmu tak jak zrobił to ponad dekadę wcześniej w znakomitej ilustracji Jeźdźców Johna Frankenheimera.
Słowem, którego należałoby wielokrotnie użyć w kilku znaczeniach w odniesieniu do ilustracji Francuza jest pasja. To ją stara się uwypuklać w swojej kompozycji, przyćmiewając trochę wątek przyjaźni człowieka i zwierzęcia. I to również pasja, a konkretnie pasja życia i tworzenia z wielką mocą emanuje z każdej kompozycji Francuza. Zawsze tworzył on muzykę o potężnej sile rażenia, najczęściej dramatyczną i smutną, która jak sam się przekonałem potrafiła potęgować stany depresyjne. Tu jednak pokazuje nam się Georges Delerue, jakiego niezbyt często można było posłuchać w jego późnym okresie kariery. Szalenie optymistyczny i radosny, potrafiący w niezwykły sposób zainspirować i tchnąć w słuchacza radość życia. Powrót czarnego rumaka to także Georges Delerue dynamiczny, zapewne zaskakująco dynamiczny dla osób znających tylko liryczną stronę jego twórczości. W swoim *score Francuz prezentuje fanfarową muzykę symfoniczną, podobną do kompozycji Coppoli ale jednocześnie typową dla późnej twórczości artysty z Roubaix, choćby Szuanów. W kilku utworach pojawia się również prototyp modelu muzyki akcji - dynamicznego i obfitującego w krótkie rwane dźwięki, czasami epatującego szorstkością, jaką później znajdziemy w jego kompozycjach z Rewolucji Francuskiej i Joe kontra wulkan.
Ocena: (4,5/5)
Z dwóch ilustracji filmowych przygód czarnego rumaka zdecydowanym zwycięzcą na albumie jest kompozycja Georgesa Delerue, co nie znaczy, że score Carmine`a Coppoli (i w zasadzie również kilku innych twórców) nie jest godny polecenia. To naprawdę wartościowa muzyka, która ze względu na dużą złożoność, instrumentalne urozmaicenie a także różnorodność zastosowanych technik kompozytorskich z pewnością znajdzie swoich zwolenników. Umieszczenie jej na albumie z niewątpliwie bardziej nośną i przebojową ilustracją Georgesa Delerue daje jej taką możliwość. Kompozycja Francuza, choć wykazuje się trochę bardziej konwencjonalnym podejściem do tematu, to jednak przynosi na albumie zdecydowanie większą satysfakcję w odbiorze. Niezwykła łatwość w prowadzeniu dużej orkiestry, już tradycyjnie wielkie serce włożone przez Francuza w stworzenie ilustracji, poruszające emocje wypływające strumieniami z prawie każdej kompozycji a przede wszystkim wyśmienity materiał melodyczny czynią kompozycję Georgesa Delerue dziełem bliskim ideałowi pod względem atrakcyjności i przyswajalności. Ta kompozycja przekonuje, że istnieje coś takiego jak magia muzyki filmowej. Ze względu na ten score po płytę wydaną nakładem Prometheus Records powinien sięgnąć każdy szanujący się fan muzyki filmowej. *aria *piano Recenzję napisał(a): Damian Sołtysik (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
The Black Stallion:
1. Theme - 2:33
2. The Island - 3:26
3. Cobra Death - 1:50
4. First Feeding - 2:13
5. The Black Stallion - 0:46
6. Playing Tag / Magnificent Horse - 2:36
7. The Legend - 1:15
8. Campfire - 1:03
9. The Ride - 2:33
10. The Rescue - 3:55
11. Dad`s Glove and Watch - 2:41
12. Chase Through Town - 2:21
13. In Training - 1:57
14. Henry - 1:52
15. Flash Back / Winner`s Circle - 1:33
16. Theme (reprise) - 2:37
The Black Stallion Returns:
17. Alec and the Black Stallion - 3:13
18. Stowaway on the Clipper - 2:11
19. Raj Comes Home - 3:36
20. Meslar: Desert Hero - 2:38
21. Race and Escape - 3:05
22. Together Again - 4:17
23. Shetahn to Casablanca - 1:31
24. Oasis Attack - 1:44
25. Finale - 8:06
Razem: 65:43 |
|