Mogę sobie tylko wyobrazić jak wielkie poruszenie zapanowało wśród fanów Johna Barry`ego, gdy w lipcu 1971 ogłoszono wiadomość, iż napisze on muzykę do widowiska historycznego Maria, królowa Szkotów produkowanego przez legendarnego Hala Wallisa. Angielski artysta był wówczas klasą dla siebie, jeśli chodzi o ilustracje historyczne, jego dwie poprzednie kompozycje Lew w zimie i Ostatnia dolina swoim poziomem i dość śmiałym odświeżeniem konwencji muzycznej zapewniły mu niebywałą estymę zarówno w branży filmowej jak i wśród krytyków muzycznych. Barry wraz z takimi twórcami jak Laurence Rosenthal i Richard Rodney Bennett znajdował się w wyraźnej opozycji do nurtu konserwatywnego reprezentowanego m.in. przez Georgesa Delerue, którego wytwory muzyczne cechowała rygorystyczna dbałość o wierność historycznym realiom przejawiająca się w konsekwentnym stosowaniu dawnego instrumentarium a także pisaniu językiem danej epoki - skutkiem czego było trawienie muzyki przez emocjonalną martwicę i stylistyczną monotonię. Tymczasem John Barry za priorytet postawił sobie zapewnienie muzyce emocjonalnego autentyzmu i dokonywanie muzycznej analizy zjawisk grających niepoślednią role w obrazie filmowym. Nie dochodziło przy tym do wyraźnego prymatu treści nad formą, ponieważ Barry korzystając z szerokiego wachlarza środków, z chórami na czele (bardzo dyskretnie, ale jednak, wspierał też orkiestrę syntezatorami) i przystrajając swe kompozycje w pełne melodycznej maestrii tematy, tworzył prace wysmakowane i kunsztowne formalnie. Czynniki te sprawiły, iż to właśnie dzieła Anglika najmocniej zaistniały w świadomości zarówno masowego odbiorcy jak i krytyków.
Sprezentowana przez Barry`ego konwencja muzyczna, która z doskonałym skutkiem sprawdziła się w realiach średniowiecznej Anglii a także w pustoszonej przez wojnę 30-letnią Europy zachodniej, niekoniecznie musiała zadziałać w niemal biograficznej opowieści o ostatniej władczyni Szkocji, Marii Stuart (wspaniale zagranej w tej produkcji przez Vanessę Redgrave). Postaci wyjątkowo tragicznej, wikłanej w spiski i nieszczęśliwe związki, która pół swego życia spędziła w niewoli u swej kuzynki Elżbiety I (oscarowa rola Glendy Jackson). Teatralny momentami charakter obrazu Charlesa Jarrotta oraz potrzeba skoncentrowania się na postaci Marii zadecydowała o wyraźnym ograniczeniu przez kompozytora aparatu wykonawczego. Ograniczenie to dotknęło również muzykę akcji i suspense - wszystko dla zapewnienia dziełu jak największej spójności, lecz dla artysty, od lat preferującego kameralistykę w różnej maści brytyjskich dramatach nie stanowiło to najmniejszego problemu.
Pozbawiona rozmachu poprzednich dokonań Anglika Maria, królowa Szkotów jest jednakże pracą satysfakcjonującą, acz nie w pełni, bowiem stylistyczny zwrot kompozytora nie przydał jego dziełu zbyt wiele świeżości. Parafrazując komediowe stwierdzenie - trochę zbyt dużo jest tu Barry`ego w Barrym. Wydaje mi się, iż Anglikowi lekko już przejadło się ilustrowanie historycznych widowisk. Co prawda efektywność ilustracji stoi na najwyższym poziomie i oscarowa nominacja dla Anglika wydaje mi się jak najbardziej zasłużona, ale podczas odsłuchu albumu momentami bardzo silne staje się uczucie deja vu. Konstrukcja kilku kompozycji i ich *orkiestracje to Barry, jakiego znamy z Bondów i wcześniejszych kompozycji dramatycznych, takich jak Walkabout. Zwłaszcza muzyka suspense składająca się z kontrastujących ze sobą groźnych brzmień dętych blaszanych oraz duetu *smyczki-ksylofon to czysty, klasyczny John Barry - kompozytor, który w posługiwaniu się tym zestawem instrumentów osiągnął mistrzostwo, o czym szczególnie przekonuje niezamieszczona na albumie wyśmienita ilustracja okrutnego mordu papieskiego szpiega Davida Rizzio a także równie klimatyczny Death At Kirk O`Fields.
O ile ?późny? Barry nie miał zbyt dobrego zdania o praktyce stosowania epokowego, folkowego i etnicznego instrumentarium pisząc dość ?neutralną? muzykę dramatyczną, to będąc w młodym wieku przywiązywał jeszcze wagę do realiów geograficznych, historycznych i klasowych. Stąd też uświadczymy w Marii, królowej Szkotów brzmienia klawikordu, tradycyjnych szkockich melodii granych przez dudziarzy a także dworskiego dostojeństwa i szyku muzyki ?podróżniczej? (Journey To England, Journey To Scotland, nieobecny na tym wydaniu Elizabeth`s Ride), która bardzo zbliża Barry`ego do historycznej twórczości Georgesa Delerue.
Tak wspaniale użyte wcześniej przez Anglika chóry zostały w Marii, królowej Szkotów poddane marginalizacji (oszczędnie użyty kobiecy chórek towarzyszy tylko trzem momentom filmu). Jednocześnie przedłużona zostaje tradycja pisania przez Barry`ego pieśni, lecz tym razem rekompensując swym miłośnikom brak polifonicznych majstersztyków a capella, Barry stworzył jedną ze swych najpiękniejszych kompozycji wokalnych - Vivre et Mourir skomponowaną do francuskich słów wiersza miłosnego Marii Stuart napisanego dla lorda Bothwell i śpiewaną przez Vanessę Redgrave. Owocne zainspirowanie osobowością szkockiej władczyni zdradza także drugi temat liryczny, czyli Mary`s Theme, ale w zasadzie oba mówią o legendarnej władczyni to samo - iż była osobą o wielkim sercu i to właśnie głosem serca kierowała się w każdym ważnym momencie swego życia. Była więc zupełnym przeciwieństwem swej wielkiej adwersarki Elżbiety I. Barry z pomocą dźwięków harfy i klawikordu nadaje postaci Marii delikatności i wdzięku, ingerujący w melodię flet oddaje zaś wielką uczuciowość, która zadecydowała o życiowej porażce władczyni. Są wreszcie smyczki nadające jej postaci charyzmy. Ową charyzmatyczność bardzo dobitnie podkreśla Barry w najsłynniejszej kompozycji związanej z filmem Charlesa Jarrotta. Mowa o This Way Mary, w której zostajemy znokautowani przez przeszywające solo skrzypiec, oddające następnie pole sekcji smyczkowej z wielką ekspresją odgrywającej temat Marii. Nie było jednak szans na dookoptowanie tej kompozycji na wydanie Intrady i we wspomnianej wersji mogą ją usłyszeć jedynie posiadacze kompilacji Moviola, re-recordingu Lwa w zimie z wytwórni Silva Screen a także CD z zarejestrowanym londyńskim koncertem Anglika z 1972r. Szkoda również, że album Intrady pozwala nam spojrzeć na postać Marii zakochanej w lordzie Bothwell, nie dając szansy posłuchać komentarza Barry`ego do jej dramatycznych związków z królem Francji i Henry Darnleyem. Wydanie sporo traci szczególnie na braku wariacji na temat Darnleya, jakże sugestywnie pokazującego chylące się ku tragicznemu upadkowi królewskie małżeństwo.
Stosunkowo krótka prezentacja albumowa skrojona przez Johna Barry`ego (album Intrady odpowiada zawartością LP wydanemu przez MCA w 1971r) najpewniej miała w założeniu zaprezentować słuchaczowi najbardziej przystępne fragmenty dzieła angielskiego artysty, a jednocześnie dać odbiorcy wszystkiego po trochu, tak aby otrzymał esencję dzieła Anglika. Założenie zostało dobrze spełnione, lecz przy tym kompozytor okazał się dość okrutny dla swych fanów, pozbawiając ich możliwości obcowania z paroma pierwszorzędnymi sekwencjami muzycznymi, które bez problemu dałoby się upchnąć na płytę winylową. Choć wydanie to jest dziś krytykowane i budzi kontrowersje wśród miłośników muzyki filmowej, mając do wyboru prezentację kompletnego *score albo zawartość LP wybieram to drugie. Odbiór całości ilustracji nie należałby do zadowalających, a to z tego względu, iż lwia część scen została przez Anglika skomentowana w bardzo zwięzły sposób z pomocą nieskomplikowanego formalnie underscore, a łączenie króciutkich fragmencików o zmiennym charakterze w całość nie przyniosłoby sensownego efektu. Chcących się o tym przekonać odsyłam do filmowego wydania DVD, na którym zamieszczono odseparowany kompletny score w mono. Przypominam także o suicie towarzyszącej re-recordingowi Lwa w zimie, na której znajdują się trzy nieobecne tutaj utwory. Myślę jednak, że wydanie Intrady to najbardziej satysfakcjonująca prezentacja jednego z najważniejszych score`ów historycznych swojej ery, który tworzy wraz z Lwem w zimie i Ostatnią doliną nieformalny tryptyk, będący jedną z najokazalszych pamiątek po angielskim kompozytorze z jego złotego okresu kariery i pokazujący jak długą drogę przebył John Barry jako artysta od czasu swego debiutu w 1959r.
*aria Recenzję napisał(a): Damian Sołtysik (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. Mary`s Theme - 02:32
2. Vivre et mourir - 02:32
3. But Not Through My Realm - 02:30
4. Journey To Scotland - 01:41
5. Black Night - 02:35
6. Escape With Bothwell - 02:13
7. Mary`s Theme - 01:20
8. Journey To England - 02:24
9. Death At Kirk O`Fields - 01:45
10. March To The Castle - 01:51
11. Mary At Chartley - 01:30
12. Execution - 01:55
13. Vivre et mourir (reprise) - 01:44
14. Mary`s Theme (reprise) - 01:14
Razem: 28:13 |
|