Sęp20 Styczeń 2013, 13:17 | |
Kompozytor: Archive
Rok wydania: 2013 Wydawca: Warner Music Poland
|
| | Przyjęło się uważać, że Polacy nie umieją robić kina gatunkowego, komercyjnych produkcji, bezpretensjonalnie opowiadających proste historie, filmów nieartystowskich, bez cierpiętniczego patosu, nachalnej publicystyki etc. Brak tradycji w tej dziedzinie (nie licząc twórczości Juliusza Machulskiego) czy niedobór pieniędzy, często wykluczający możliwość nakręcenia efektownych ujęć albo wykonania spektakularnych efektów sprawiają, że dobry film gatunkowy pojawia się u nas od wielkiego dzwonu, a publiczność na ogół omija kina szerokim łukiem (chyba że zwabi ją natrętny marketing - kazus ?komedii? Ciacho i paru innych).
Innym, znacznie ważniejszych problemem jest jakość scenariuszy. Drętwe dialogi, papierowe postaci, niewiarygodna fabuła i nieprzekonywujące zakończenia to grzechy o wiele poważniejsze. Pod tym względem nie odbiegamy tak bardzo od światowej średniej. Jeśli popatrzy się na dzieła rodem z Hollywood, najważniejszy punkt odniesienia dla naszych filmowców, często mamy na sumieniu dokładnie to samo, co koledzy zza oceanu. Tylko, naturalnie, inna jest *skala problemów.
Sęp Eugeniusza Korina stanowi właśnie przykład kina zrobionego ?po amerykańsku?. Sprawnie sfilmowany thriller z mroczną historią kryminalną, rewelacyjnie sfotografowany przez Arkadiusza Tomiaka i nowocześnie zmontowany. Z dobrych wzorów warto czerpać, dlatego zupełnie nie rażą mnie wszelkie stylizacje i nawiązania. Niestety Sęp to żadne Milczenie owiec ani Dziewczyna z tatuażem. Choć twórcy mieli kilka naprawdę dobrych pomysłów, słabości scenariusza dały o sobie znać.
Na szczęście pod względem muzycznym nie można się do niczego przyczepić. Na ścieżce dźwiękowej znalazły się kompozycje brytyjskiej grupy Archive. Klimatyczne utwory, łączące w sobie style trip hopu, rocka progresywnego i szeroko pojętej muzyki elektronicznej, wydają się jakby skrojone pod tego typu fabułę, nawet jeśli żaden z nich nie powstał z myślą o niej. W pewnym sensie było dokładnie odwrotnie. Melancholijne, oparte na transowym brzmieniu kawałki miały podobno towarzyszyć Korinowi podczas pisania scenariusza, tak więc ich późniejsze wykorzystanie w filmie było tylko formalnością. Przeciągłe, zapętlone frazy i charakterystyczne powolne tempo budują drapieżną, miejscami noirową atmosferę Sępa, a wszechobecna perkusja i *bas dyktują rytm poszczególnych scen.
Na krążku usłyszeć możemy 10 starannie wyselekcjonowanych utworów, pochodzących z okresu 2004-2009 r. twórczości Brytyjczyków. Rozbudowane, wielominutowe kompozycje bazują w równej mierze na partiach instrumentalnych i wokalnych. Te ostatnie zawdzięczamy głównie męskiej części formacji, chociaż w Collapse/Collide i I Will Fade swoim przejmującym głosem czaruje słuchaczy jedyna kobieta w tym zestawie wykonawców, Maria Q.
Album z muzyką z Sępa raczej nie jest skierowany do fanów Archive, chyba że potraktują go oni jako ciekawą składankę. W przeciwieństwie do Michela Vaillanta (pierwszej i jak dotąd jedynej oryginalnej ścieżki dźwiękowej napisanej przez grupę) nie znajdą tu bowiem niczego, czego nie znaliby poprzednich krążków zespołu, takich jak Lights czy Controlling Crowds. Jest to natomiast świetna pozycja dla osób, które z twórczością założonego w 1994 r. zespołu nie miały wcześniej styczności, a lubią tego typu granie. Utwory są dosyć różnorodne i doskonale nadają się do puszczenia w tle lub podczas jazdy samochodem. Jeśli komuś muzyka spodobała się podczas seansu, śmiało może sięgnąć po płytę. *aria Recenzję napisał(a): Krzysztof Ruszkowski (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. Lights - 18:30
2. Bullets - 5:54
3. Waste - 9:57
4. Razed To The Ground - 5:23
5. Dangervisit - 7:37
6. Collapse And Collide - 9:11
7. Sit Back Down - 6:37
8. Lines - 6:04
9. Pulse - 4:51
10. I Will Fade - 3:08
Czas łączny - 75:10 |
|
|
|