Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Rój (The Swarm)

25 Październik 2003, 16:08 
Kompozytor: Jerry Goldsmith

Rok wydania: 1978/2002
Wydawca: Prometheus Records

Muzyka na płycie:
Rój (The Swarm)

Lata 70-te to okres, kiedy reżyser Irwin Allen zakończył prace nad swoją katastroficzną trylogią. Były to The Poseidon Adventure (1972), The Towering Inferno (1974) i Earthquake (1974). Muzykę do tych gigantów napisał John Williams. Ale ostatnie słowo w kategorii "katastrofa na ekranie" należała do The Swarm z roku 1978. Do tej superprodukcji reżyser sięgnął jednak po kompozytora świeżo opromienionego Oskarem za genialną muzykę do horroru Richarda Donnera The Omen. Był nim oczywiście Jerry Goldsmith. W tej konfrontacji sił Goldsmith - Williams i ich katastroficzne partytury lepszym okazał się (i tu krytycy nie mieli wątpliwości) Jerry Goldsmith. Choć jeśli chodzi o filmy to The Swarm zajął ostatnie miejsce. Ale obecnie jesteśmy już raczej przyzwyczajeni, że Goldsmith często pisał dobrą muzykę do słabych filmów.

Rok 1978 należał do najbardziej udanych w filmografii kompozytora. Spośród 6 tytułów, każdy zapisał się w pamięci - niezwykle "suspensowe" thrillery Coma i Magic, *sequel kasowego horroru Damien: Omen 2, klasyczny już thriller akcji Capricorn One, czy nominowany do Oskara thriller The Boys from Brazil. Do tej listy doszedł także katastroficzny The Swarm.

Początek partytury obwieszczał niezwykły dźwięk sekcji *basowej (dętej i smyczkowej) doskonale ilustrującej obecność milionów pszczół. Po tym wstępie Goldsmith uraczył nas fantastycznym tematem głównym, tzw. The Bees Theme poprowadzonym przez całą orkiestrę z dominującym brzmieniem wojskowym (werble oczywiście) - Main Title/Red Two Reporting. Kontynuację wątku mamy w następnym The Black Mass, gdzie dodatkowo wchodzi nowy dramatyczny motyw wiodący "pszczół - zabójców" na sekcję dętą. I znowu mamy tu muzyczne nawiązanie do "roju pszczół" z początku filmu.

Na soundtracku występuje naprawdę dużo muzyki "suspense", którą kompozytor podaje nam w klasycznej niemal postaci z towarzyszeniem The Bees Theme - What Happened?. Świetnym nazwiązaniem takich klimatów są dwa utwory, w których grupa chłopców postanowiła "poczęstować" pszczoły koktajlami Mołotowa. Już dawno nie słyszałem tak dobrych sekwencji "suspense", gdzie kompozytor wykorzystał całą paletę instrumentów. Brzmi to poważnie, ale i dynamicznie - The Boys and the Bess Part One and Part Two. Niskie uderzenia fortepianu z "suspense" smyczkami tworzą z kolei naprawdę świetny kawałek - The Park. Brzmienie sekcji smyczkowych a la Bernard Hermmann kompozytor wykorzystał w bardzo mrocznym i niespokojnym Exact Instructions.

Połączenie "suspense" z "action" kompozytor zastosował w momentach ilustrujących "wizyty" afrykańskich pszczół. To najbardziej agresywne utwory na płycie. Tego rodzaju utwory odbierałem (i odbieram) jako mroczny thriller w opakowaniu *"action score" z niezwykle dramatyczną i przerażającą, a jednocześnie dynamiczną orkiestrą z dominującą sekcja dętą i niemal zaczerpniętymi w horroru smyczkami - The Bees Picnic, Bees on Fire/ Towards Marysville, The Bees Arrive, Train Wreck/No Effect (w tej drugiej części powraca temat główny), no i najważniejsza część partytury, czyli ostatnich pięć utworów - świetny temat marszowy w The Glasses/Houston Headquarters, Burn `Em Out, Get Reinforcements! i The Bees Inside. Przez cały czas Goldsmith bije nas po uszach potężnym brzmieniem całej orkiestry - sekcje dęte, smyczkowe, basowe i perkusyjne. Bardzo to przypominało późniejsze klimaty Jerry`ego z trylogii Rambo. To tutaj rodził się "action scorowy" Goldsmith.

W katastroficznych filmach Irwina Allena nie brakuje także momentów romantycznych lub po prostu bardziej "wyciszonych". Dobrym przykładem jest naprawdę nostalgiczny Get Him Out, gdzie w drugiej części słyszymy romantyczne frazy sekcji smyczkowej, fletu i fortepianu. Bardzo wzniośle, choć dramatycznie brzmi także High Toxin, z dominującą sekcją smyczkową i basową. Klarnet, harfa i *smyczki to podstawa romantycznego kawałka Oh Maureen. Zresztą motywy "romantic" będą się powtarzać kilkakrotnie, więc szybko wychwycimy ten nowy temat wiodący - romantyczny. A Gift of Flowers to następny tego rodzaju przykład. W ogóle sporo na katastroficznym soundtracku muzyki jak z melodramatu. Klarnet, obój, smyczki to oprawa kolejnych dwóch nostalgicznych kawałków - Out of the Closet (A Boy`s Story) i Rita and the Doctor. Bardziej poważny (pożegnalny) jest utwór Tommy`s Dead!, gdzie mamy sekcje smyczkowe w różnych odmianach plus "ciemny" bas. Kontynuację "pogrzebowych" nastrojów przynosi nam także Oh Walter!, gdzie dochodzą jeszcze kotły i dęciaki w końcówce.

Jak zwykle "perełkę" Goldsmith zostawił nam na koniec. A jest czego posłuchać. Fantastyczna suita End Title, gdzie kompozytor wprowadza nowy triumfalny temat na sekcję dętą, smyczkową i perkusyjną w bardzo marszowym tonie, zaś w roli tym razem uzupełniającej pojawia się motyw główny. Zaś ostatnie sekundy to rozwinięcie nowego tematu do dynamicznego finału. Za to m.in. kocham Goldsmitha. Za jego finalne suity.

Czas na podsumowanie. Dla potrzeb partytury Jerry Goldsmith skomponował cztery tematy wiodące - dwa ilustrujące sceny z pszczołami, wojskowy marsz i temat romantyczny. W finalnej suicie pojawił się jeszcze piąty - temat triumfalny. Całość została rozpisana na dużą orkiestrę symfoniczną. Obok tematów przewodnich (które jednak nie dominują na soundtracku) sporo jest na albumie klimatów "suspense" wzorujących się na atmosferze tworzonej niegdyś przez Bernarda Hermmanna (brzmią naprawdę świetnie) oraz utworów romantycznych w klasycznej dla siebie aranżacji, dzięki której szybko możemy zapomnieć, że słuchamy muzyki do filmu katastroficznego. A skoro już o nim mowa to nie mogło zabraknąć tutaj typowej dla Goldsmitha muzyki akcji, która brzmi naprawdę rasowo, tworząc pewien kanon (razem z Capricorn One), z którego kompozytor będzie korzystał w latach późniejszych. A więc wyraźny temat przewodni, dudniąca sekcja dęta, przewijająca się przez całość *sekcja smyczkowa oraz towarzyszące im kotły i werble. Także "suspense score" sprawia wrażenie w pełni już rozwiniętego (lekcja z The Omen nie poszła na marne). Nie jest to brzmienie nerwowe i nieuporządkowane, zaś użycie do tego całej gamy instrumentów na pewno poprawiła jej ciągłość i melodyjność. Romantyczne kompozycje były w pełni zadowalające, choć nie zachwyciły mnie. Tematy wiodące natomiast (prócz romantycznego - poprawnego) to już wyższa szkoła jazdy - niezwykle oddające klimat filmu motywy The Bess Theme, czy The Military March pełen werbli i rytmicznej sekcji orkiestrowej. Nie mówiąc już o fantastycznym temacie triumfalnym z niesamowitym finałem.

A czy są tutaj wady? Przede wszystkim tematy wiodące (poza romantycznym) nie są zbyt eksponowane (zwłaszcza The Military March). Także "action score" nie jest zbyt częstym gościem na albumie. Trochę za dużo tutaj romantyki, która czasami pojawia się w kilku utworach niemal po sobie.

Ogólnie zaś, jest to soundtrack bardzo dobry, klasyczny już, choć nie genialny. To tutaj, w roku 1978, narodził się typowy dla Goldsmitha styl "action score". Od tej pory Jerry poszedł już za ciosem.

Aż do grudnia 2002 roku soundtrack The Swarm egzystował tylko jako *bootleg. Dopiero Prometheus Records zrobiła wielki prezent wszystkim fanom Goldsmitha wydając ponad 70-minutową partyturę z filmu choć w dość ograniczonym nakładzie tylko 3000 egzemplarzy.


Przeczytaj także:

Tragedia Posejdona
Trzęsienie Ziemi
Płonący Wieżowiec *action score

Recenzję napisał(a): Szymon Jagodziński   (Inne recenzje autora)





Lista utworów:

1. Main Title - Red Two Reporting - 6:37
2. The Black Mass - 2:30
3. What Happened? - 1:08
4. The Bees Picnic - 2:15
5. On Their Way - 0:55
6. Get Him Out - 2:09
7. Old Friends - 1:24
8. High Toxin - 4:24
9. The Boys and the Bees - Part One - 2:02
10. Oh Maureen - The Boys and the Bees - Part Two - 2:28
11. Bees on Fire - Towards Marysville - 2:02
12. The Lollipop - 0:39
13. A Gift of Flowers - 1:57
14. The Bees Arrive - 4:52
15. Out of the Closet - 1:47
16. The Park - 0:38
17. Rita and the Doctor - 0:56
18. Brad and Helena - 1:33
19. Train Wreck - No Effect - 3:31
20. Tommy`s Dead! - 3:21
21. Exact Instructions - 7:10
22. Oh Walter! - 1:11
23. The Glasses - Houston Headquarters - 3:43
24. Burn `Em Out - 1:08
25. Get Reinforcements! - 2:26
26. The Bees Inside - 5:18
27. End Title - 3:05

Razem: 73:31

Dyrygent: Jerry Goldsmith
Orkiestracje: Arthur Morton

Komentarze czytelników:

Adam Krysiński:

Moja ocena:

Kolega Szymon po moich ustawicznych prośbach skrobnął reckę "Roju" ;-) Dla mnie to dzieło wybitne. Szczerze to wolę słuchać właśnie "Roju" niż na przykład "Omenów" (z tego samego okresu czasu). Na tym limitowanym w 3000 kopii albumie chyba najbardziej przypadł mi do gustu utwór "End Titles". Z okresu 1975 - 1980 polecam również inne scory Goldsmitha - szczególnie z "Brawurowego Porwania" , "Przełęczy Złamanego Serca" (kocham ten western :) , limitowaną "Prometheusowską" edycję scoru z "Contract On Cherry Street" oraz "Reinkarnację Petera Preuda". Wszystkie klimatem są zbliżone do "Roju" choć oczywiście często zmiany są olbrzymie. A co do minusów "The Swarm" które wytknął Szymon to uważam że to nie minus. No bo wcale nie znaczy przecież że album nie może posiadać romantycznych kawałków - ale to moje zdanie...

Piotr:

Moja ocena:
bez oceny

Bardzo trafne spostrzeżenie Szymona, co do podobieństw do Rambo. Wprawdzie jeszcze nie słyszałem tego soundtracku, ale niedawno widziałem końcówkę filmu w tv. Na początku myślałem że autorem muzyki jest Williams, ale podczas sceny z helikopterem, słysząc charakterystyczny styl nie miałem wątpliwości że to Jerry. Bardzo podobne frazy wykorzystał później Goldsmith, w również helikopterowej scenie w Rambo II.

Rafalski:

Moja ocena:

Nie wytrzymam, muszę to napisać. The Swarm Goldsmitha to faktycznie istny majstersztyk którego słucha się wprost fenomenalnie - jak dla mnie *****. Poruszę tylko Sprawę katastroficznych kompozycji Williamsa - otóż faktycznie, i Posejdon Adventure i Earthquake są bardzo kiepskimi soundtrackami, których poziom jest momentami żenujący (szczególnie Earthquake), natomiast niezgodę się z twierdzeniem, że Towering Interno razem z poprzednikami trzyma równie niskie loty. Płonący Wieżowiec to bardzo istotny score w karierze Williamsa. Majstersztyk muzyki suspense, przecudownie wydany przez FSM. Ostatnia katastroficzna partytura Johna, jest równie doskonała jak dzieło Jerryego.

DawidS28:

Moja ocena:

Bardzo dobra muzyka.

PS. Film Earthquake - Trzęsienie Ziemi (1974) nie jest obrazem Irwina Allena!

Szymon Jagodziński:

Moja ocena:
bez oceny

Słusznie, mój błąd - reżyserem "Trzęsienia Ziemi" był Mark Robson.


  Do tej recenzji jest jeszcze 1 komentarz -> Pokaż wszystkie